"Blokowanie przystanków jest nagminne"- twierdzi kierowca autobusu. "Samych zgłoszeń od kierowców do centrali ruchu jest kilkadziesiąt miesięcznie"- szacuje rzecznik MZA w Warszawie. Po publikacji materiału @Bartka, w którym kierowca Forda Galxy na 40 minut zablokował wjazd na pętlę autobusową przy Dworcu Centralnym w Warszawie, problemem niefrasobliwych kierowców zajął się reporter programu Polska i Świat.
W niedzielę około godziny 17.30 stołeczni policjanci dostali informację o utrudnieniach w okolicy pętli autobusowej przy Dworcu Centralnym. Kierowca Fora Galaxy zaparkował w sposób, który niemal całkowicie uniemożliwił pojazdom komunikacji miejskiej wjazd na przystanek.
Po 40 minutach i komunikacie pracowników Dworca wydanym przez megafon, mężczyzna zjawił się na miejscu.
"Mężczyzna tłumaczył, że chciał tylko odebrać przesyłkę. Dostał 200 złotych mandatu i jeden punkt karny" - powiedział w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 asp. Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji.
"To nagminne"
Jak się okazuje, kierowca Forda Galaxy to nie wyjątek. Kierowcom warszawskich autobusów sen z powiek spędzają właściciele samochodów, którzy parkują bądź zatrzymują się w miejscach wyznaczonych wyłącznie dla autobusów.
"Blokowanie przystanków czy wjazdów przez kierowców jest nagminne" - twierdzi jeden z kierowców MZA w Warszawie.
"Potrafią nawet palca pokazać, bo myślą, że autobusem wszędzie się zmieszczę" - wtóruje mu kolega.
Świadomy problemy jest także Adam Stawicki, rzecznik MZA w Warszawie.
"Jeżeli chodzi o blokowanie zatoki samych zgłoszeń od kierowców do centrali ruchu jest kilkadziesiąt miesięcznie" - wylicza rzecznik.
Autor: ak,js//ja,tka