"O godzinie 4 obudził nas dziwny stukot, brzęczenie butelek i luster, wszystko drżało. Tego hałasu nigdy nie zapomnę" - tak trzęsienie ziemi, które w niedzielę rano nawiedziło północne Włochy relacjonował pan Przemysław z Padwy.
Jak informują włoskie media, w wyniku wstrząsów śmierć poniosło sześć osób, z czego cztery zginęły w okolicach Ferrary. W miejscu największych zniszczeń wciąż pracują ekipy ratunkowe, które przeczesują gruzowiska w poszukiwaniu zasypach ludzi.
Nasz czytelnik mieszka około 100 km od epicentrum. "Zaczęło się kilka minut po 4 rano. Obudziły nas wstrząsy. Łóżko zaczęło się ruszać, trzęsły lustra, rzeczy na meblach. Byliśmy przerażeni. Trwało to może 20 sekund, po jakiejś godzinie nastąpiły wstrząsy wtórne"- mówił w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 pan Przemysław - mieszkaniec w Padwie.
Epicentrum wstrząsów, które w niedzielę rano nawiedziły Włochy, znajdowało się w prowincji Emilia, w okolicy miast San Felice i Sant'Agostino, 35 kilometrów na północ od Bolonii. Wstrząsy, do których doszło na głębokości 10 km, trwały około 20 sekund. Odczuwalne były w odległej o 69 kilometrów Parmie i oddalonej o 71 km Weronie, a nawet w znacznie dalej położonej Wenecji - informuje portal tvnmeteo.pl.
Autor: mmt//roody,tka