"Co ci jest mama!" - usłyszała dyspozytorka, która w nocy z środy na czwartek odebrała zgłoszenie od rodziny z Woli Krzysztoporskiej (woj. łódzkie). Krzyczał 11-letni Szymon, który w środku nocy wezwał pogotowie i uratował tym samym życie swoim bliskim. Redakcja Kontaktu 24 dotarła do nagrania zgłoszenia, dzięki któremu pomoc przybyła na czas.
"Ja jestem jedynie przytomny, brat wymiotuje, a mama..." - alarmował Szymon. Jego mama traciła w tym czasie przytomność. Ostatkiem sił powiedziała jeszcze: "Proszę wezwać karetkę. Nie mam siły, chyba zatrułam się czadem". Słuchawkę od mdlejącej matki przejął chłopiec, który jako jedyny był w stanie podać dyspozytorce niezbędne dane.
"Wszystkie okna proszę pootwierać. Najlepiej by było, gdybyście wszyscy wyszli na powietrze. Ubrać się ciepło, ewentualnie usiąść koło okna" - instruowała chłopca. Na miejsce wysłała karetkę.
"W nocy, około 1.45 zadzwonił do nas 11-letni chłopiec, który zaalarmował, że coś dziwnego dzieje się z jego mamą i jego 6-letnim bratem. Matkę oraz dwójkę jej dzieci przewieziono do szpitala" - mówiła nam Ewa Niedbała, pielęgniarka oddziałowa Działu Pomocy Doraźnej w Piotrkowie Trybunalskim. "Według pierwszego rozpoznania, było to zatrucie czadem. Kobieta trafiła na szpitalny oddział ratunkowy, dzieci na oddział dziecięcy" - dodawała.
"Dzięki dyspozytorce i temu dzielnemu chłopcu nie doszło do tragedii"
Członkowie rodziny z Woli Krzysztoporskiej do szpitala trafili przytomni, ale osłabieni. Najlepiej czuł się chłopiec, który uratował swoją rodzinę.
"Dyspozytorka szybko wysłała karetki na miejsce, a chłopcu kazała pootwierać wszystkie okna. Następnie kazała mu wziąć cieple rzeczy i wyprowadzić rodzinę na zewnątrz. Tylko dzięki dyspozytorce i temu dzielnemu chłopcu nie doszło do tragedii!" - pisał zastrzegający anonimowość internauta.
Co na temat czujnego 11-latka mówi dyspozytorka? O tym w materiale reportera programu "Prosto z Polski":
Autor: ak//tka,ŁUD