"Jaka kwota jest potrzebna?", "chcemy pomóc", "dam, ile mam". Wasza reakcja na informację o rannym łosiu leżącym koło drogi na Podlasiu była błyskawiczna. Losem cierpiącego zwierzaka, który od czterech dni z powodu urzędniczej niemocy leżał na skraju lasu, przejęli się także Krystyna i Daniel Olbrychscy, którzy również zadeklarowali pomoc w sfinansowaniu transportu zwierzęcia.
Ranny łoś leżał na skraju lasu nieopodal krajowej "19" w okolicy Gliniszcza Wielkiego na Podlasiu. Prawdopodobnie potrącił go samochód. Choć ludzie zauważyli zwierzę już w sobotę, do wtorku nie nie otrzymało pomocy. Sami musieli przychodzić do lasu i go dokarmiać. Z powodu urzędniczej opieszałości - najpierw nie było porozumienia ws. tego, który urząd ma się sprawą zająć, potem okazało się, że nie ma pieniędzy na pokrycie kosztów transportu zwierzęcia - ranny zwierzak leżał i cierpiał. Czytaj więcej na tvn24.pl
Kontakt 24 oblężony. "Chcemy pomóc łosiowi"
Informacje na ten temat na bieżąco podawaliśmy na antenie TVN24 oraz w portalu tvn24.pl. Wasza reakcja przeszła najśmielsze oczekiwania. Rozdzwoniły się telefony, a skrzynka Kontaktu 24 zapełniła się mailami z ofertą pomocy w sfinansowaniu transportu chorego zwierzęcia na leczenie. "Jaka kwota jest potrzebna?"; "chcemy pomóc"; "dam, ile mam"; "skoro urzędnicy nie mogą - z chęcią sfinansuję ten transport" - to tylko niektóre z Waszych zgłoszeń.
Wśród zgłaszających się osób byli również państwo Olbrychscy - Krystyna i Daniel, którzy także deklarowali pomoc finansową.
Tak wielkie zainteresowanie losem zwierzęcia sprawiło, że nie było problemu z zebraniem potrzebnej kwoty.
- Otrzymaliśmy darowiznę od pani spod Warszawy - powiedział w rozmowie z TVN24 burmistrz Sokółki Stanisław Małachwiej, który zorganizował transport dla łosia.
Zwierzę zostało odwiezione do Ośrodka Rehabilitacji Ptactwa i Zwierzyny Chronionej w Mikołajówce pod Suwałkami.
Autor: AP//tka