W pobliżu aeroklubu w Bielsku-Białej, na jedną z prywatnych posesji spadł szybowiec. Do wypadku doszło po godzinie 17 podczas podchodzenia do lądowania. Szybowiec najpierw zahaczył o linię niskiego napięcia, a potem uderzył w drzewo i spadł do ogródka uszkadzając przy okazji zaparkowane auto. Pilot trafił do szpitala. "Na podwórku zastałam wielki bałagan" - opowiadała jedna z mieszkanek.
O wypadku poinformował nas internauta o nicku @Snajper, który jako pierwszy przesłał do redakcji Kontaktu 24 zdjęcie z miejsca zdarzenia.
Jak poinformował nas Tomasz Socha z PSP w Bielsku-Białej, szybowiec z jedną osobą na pokładzie spadł na prywatną posesję przy ulicy Lotniczej w Bielsku-Białej. "Zerwana została linia energetyczna" - powiedział strażak.
Jak dodała Elwira Jurasz, rzeczniczka bielskiej policji, szybowiec uderzył też w drzewo oraz spadł na zaparkowany w ogródku samochód. Poturbowany pilot trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo.
Na miejscu pracowali policjanci oraz przedstawiciele komisji badania wypadków lotniczych, którzy starali się określić dokładną przyczynę tego wypadku.
"Jeden wielki huk"
"To był jeden wielki huk. Wyłączył mi się komputer" - mówiła Katarzyna Barabasz, jedna z mieszkanek. Jak dodała, były już przypadki spadochroniarzy lądujących w przydomowych ogródkach, jednak szybowiec spadł tu pierwszy raz.
Inna kobieta, również mieszkająca w tym miejscu, wracała właśnie do domu. "Podjechałam i zauważyłam skrzydło samolotu. Widziałam jak karetka zabierała poszkodowanego. Na podwórku zastałam wielki bałagan" - opowiadała Grażyna Klepacz.
Autor: dsz/tka