Dwie osoby były w szybowcu, który spadł na płytę lotniska w Aleksandrowicach (Śląskie). Jak podaje policja, maszyna startująca na linie straciła nośność kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Sprawą zajmuje się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Pierwszą informację i zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Zgłoszenie o rozbitym szybowcu wpłynęło do policji o godzinie 12:40.
Szybowiec był na holu. - Podczas próby startu nie dostał tak zwanego ciągu i z wysokości około 30 metrów spadł na płytę lotniska. Początkowo była wersja, że maszyna spadła z około 15 metrów, jednak po przesłuchaniu świadków ustalono, że wysokość ta była znacznie większa - przekazała w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 aspirant Ilona Michalczyk, pełniąca obowiązki oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.
Jak doprecyzowała policjantka, szybowcem lecieli 40-letni instruktor i 28-letni kursantka. Z maszyny wydobyli ich strażacy. Zaraz po zdarzeniu oboje trafili do szpitala. Mieli niewielkie obrażenia. Byli trzeźwi. Przed godziną 15 aspirant Michalczyk poinformowała, że osoby te opuściły szpital.
Sprawę wypadku bada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. - Po ich ustaleniach będziemy mogli powiedzieć więcej odnośnie tego zdarzenia - zakończyła policjantka.
Autor: mj//ank