Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu zamieścił na stronie internetowej placówki oświadczenie ws. 8-letniego chłopca. Utrzymuje, że lekarze nie odmówili pomocy dziecku w ciężkim stanie. Tłumaczy, że lekarz SOR przed lądowaniem śmigłowca przekazał koordynatorowi ratownictwa, że pacjent powinien być przetransportowany do IV Wojskowego Szpitala Klinicznego. Wcześniej rzeczniczka LPR twierdziła z kolei, że informacja o tym, że pierwszy szpital nie może przyjąć pacjenta, została przekazana, gdy śmigłowiec wylądował już na szpitalnym lądowisku.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny odmówił w poniedziałek przyjęcia 8-letniego chłopca potrąconego dwukrotnie w Oleśnicy (woj. dolnośląskie). Przedstawiciele placówki tłumaczyli, że na dyżurze był tylko jeden neurochirurg. Zanim ośmiolatek trafił do drugiej placówki, IV Wojskowego Szpitala Klinicznego przy ul. Weigla, w której udzielono mu pomocy, minęło kilkanaście minut. Chłopiec zmarł.
Śledztwo wszczęła prokuratura. Kontrolę w szpitalu zlecił również wojewoda dolnośląski i Narodowy Fundusz Zdrowia. CZYTAJ WIĘCEJ: SZPITAL ODESŁAŁ DZIECKO DO INNEJ PLACÓWKI. OŚMIOLATEK POTRĄCONY PRZEZ SAMOCHÓD ZMARŁ
Szpital: pacjent powinien być transportowany do innej placówki
W czwartek po spotkaniu dyrektora USK z wojewodą na stronie internetowej placówki pojawiło się oficjalne oświadczenie. Przedstawiciele szpitala wyjaśniają w nim, że "lekarze USK nie odmówili pomocy dziecku w stanie ciężkim, przetransportowanemu przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe".
"Przed lądowaniem zespołu LPR lekarz dyżurny SOR USK przekazał wojewódzkiemu koordynatorowi ratownictwa medycznego, że pacjent, jeżeli wymaga pilnej interwencji neurochirurgicznej powinien być transportowany do IV Wojskowego Szpitala Klinicznego. Po lądowaniu zespołu LPR i przeprowadzonej ocenie stanu pacjenta, zespół lekarzy SOR w składzie 2 specjalistów, potwierdził lekarzowi LPR, że pacjent ma szanse na przeżycie jedynie po przeprowadzeniu pilnej interwencji neurochirurgicznej – co było najszybciej możliwe w IV Wojskowym Szpitalu Klinicznym. W związku z tym zespół LPR przetransportował pacjenta do 4WSK" - czytamy w oświadczeniu.
" W naszej ocenie, ze względu na ciężki stan małoletniego pacjenta, wojewódzki koordynator ratownictwa powinien od razu wskazać ratownikom IV Wojskowy Szpital Kliniczny jako właściwe miejsce do podjęcia leczenia dziecka znajdującego się w stanie zagrożenia życia" - dodają przedstawiciele placówki.
Tłumaczą, że przekazane przez nich informacje będą weryfikowane przez Prokuraturę, prowadzącą czynności wyjaśniające.
Różnice zdań
Z kolei rzeczniczka LPR twierdziła wcześniej, że szpital najpierw wydał zgodę na przyjęcie pacjenta, a dopiero po wylądowaniu śmigłowca poinformował o tym, że nie ma dyżuru neurochirurgicznego i odesłał dziecko do Szpitala Wojskowego przy ul. Weigla.
Specjaliści, mi.n. Julian Jakubaszko, były konsultant wojewódzki ds. medycyny ratunkowej uważa, że postępowanie szpitala nie było to właściwe, a centrum urazowe powinno przyjąć pacjenta. Podobnie uważa Krystyna Kozłowska, Rzecznik Praw Pacjenta.
Autor: js/aw