Po kilku godzinach utrudnień spowodowanych gęstą mgłą, sytuacja na lotniskach w Warszawie i Modlinie wraca do normy. Problemy dotyczyły samolotów, które miały lądować. Odloty odbywały się bez większych opóźnień. Informacje o utrudnieniach napływają również do naszej redakcji od internautów.
Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Lotniska Chopina w Warszawie, powiedział redakcji Kontaktu 24, że najtrudniejsze warunki były między godziną 4 a 6 rano.
Przekierowane loty i "decyzja pilota"
"Przekierowanych zostało sześć samolotów - trzy do Katowic, i po jednym do Wrocławia, Rzeszowa i Pragi" - informował po godzinie 7 rano rzecznik. Jak dodał, odwołanych zostało kilka lotów krajowych - m.in. z Wrocławia i Krakowa.
Po godz. 9 przedstawiciel lotniska poinformował, że mgła dalej się utrzymywała, co powodowało kolejne utrudnienia. "Samolot z Barcelony, wcześniej przekierowany do Pragi, miał wylądować w Warszawie, jednak poleciał do Gdańska" - powiedział rzecznik. Samolot z Katowic przekierowano do Łodzi.
Niektóre samoloty lądowały na Okęciu. "To zależy od decyzji pilota i chwilowych warunków w tym miejscu" - tłumaczył Przybylski i powiedział, że momentami warunki pozwalały na bezproblemowe wylądowanie. Gdy tak nie było - pilot mógł podjąć decyzję o lądowaniu na innym lotnisku.
Według tablicy przylotów i odlotów warszawskiego Lotniska im. Fryderyka Chopina, ruch samolotów został wznowiony - samoloty mogą już bezpiecznie lądować. "O godzinie 11 odwołaliśmy procedurę ograniczonej widzialności" - poinformował rzecznik.
Odloty bez utrudnień
Samoloty odlatujące z Warszawy w większości nie miały opóźnień. "Mgła zazwyczaj nie przeszkadza w startach, tylko utrudnia lądowanie" - wyjaśnił rzecznik. Problemy dotyczą tylko samolotów, które miały przylecieć na Okęcie i zabrać stąd pasażerów.
Modlin też zamglony
Rzeczniczka Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin, Magdalena Bojarska, powiedziała, że dwa samoloty zostały przekierowane. Podróżni z Alicante wylądowali w Poznaniu, skąd do Warszawy miał ich zabrać autokar.
Samolot z Rzymu skierowano na Okęcie.
„Warunki pogodowe poniżej minimum” – informowała około godz. 9 rzeczniczka. Widoczność wynosiła tylko 200 metrów, podstawa chmur była na wysokości 30 metrów.
Warunki zaczęły się poprawiać i o godzinie 10:30 przywrócono normalny ruch samolotów.
"Połowa pasażerów wraca na własną rękę"
Jednym z podróżnych, którym warunki pogodowe uniemożliwiły planowany powrót do domu, był Jarosław. Wracał z Antalyi. Miał wylądować w Warszawie, ale jak powiedział "gdy już podchodziliśmy do lądowania, dowiedzieliśmy się, że jesteśmy nad Katowicami".
Samolot z Katowic na Okęcie wystartował ponownie koło 8 rano. Jednak "nad Warszawą dowiedzieliśmy się, że warunki jednak nie są OK i polecieliśmy do Łodzi" - opowiadał Jarosław.
Minęło 15 godzin podróży. Wśród pasażerów jest dużo rodzin z dziećmi. "Jedyne co dostaliśmy do jedzenia to rogalik i półlitrowa butelka wody w Katowicach" - mówił Jarosław - "my, dorośli, jakoś sobie poradzimy, ale co z dziećmi?" - pytał.
W związku z przedłużającym się czasem oczekiwania na wylot część pasażerów zrezygnowała z dalszej drogi samolotem. "Połowa ludzi zabrała bagaże i będzie wracać na własną rękę" - podsumował turysta.
Autor: gk/aw