Zablokowane ulice, gigantyczne kolejki, brak paliwa na stacjach benzynowych i puste półki sklepowe. To tylko niektóre skutki strajku branży transportowej na Sycylii, który od wielu dni daje w kość nie tylko Włochom, ale i również m.in. Polakom. "Na Sycylii utknęło pięć moich tirów" - pisze do redakcji Kontaktu 24 @Robert, właściciel firmy transportowej.
Strajkujący pracownicy branży transportowej i rolnej (a także rybacy) domagają się interwencji na rynku paliw, by doprowadzić do obniżki ich stale rosnących cen. Swą akcję nazwali "siłą uderzenia".
Siła uderzenia rzeczywiście jest duża. Na skutek akcji strajkowej, po ulicach wielu sycylijskich miast jeżdżą nieliczne samochody. Jak podaje PAP, znacznie więcej pojazdów ustawia się w gigantycznych kolejkach do nielicznych już stacji benzynowych, którym nie skończyły się jeszcze zapasy paliwa. Najgorsza sytuacja panuje w głównym mieście Palermo - tam nie ma go już w ogóle.
Chaos
Strajk, któremu towarzyszą blokady dróg, definitywnie "rzucił wyspę na kolana" - podkreślały w piątek tamtejsze media. Po zablokowanych drogach i ulicach nie mogą jeździć autobusy komunikacji, które nie mają jeszcze pustych baków.
Według miejscowego oddziału zrzeszenia przemysłowców Confindustria w obecny protest zaangażowani są przedstawiciele czy wręcz bossowie niektórych klanów sycylijskiej mafii, zainteresowanej - jak się podkreśla - destabilizacją sytuacji na wyspie. "Nie jesteśmy mafiosami" - odpowiedzieli protestujący.
Autor: js//tka