Kilkuset mieszkańców Zielonej Góry przeszło w piątek ulicami miasta w proteście przeciw pijanym kierowcom. Marsz zorganizowano po wypadku, w którym zginął 38-letni niepełnosprawny mężczyzna potrącony przez swojego 24-letniego pijanego sąsiada. Zdjęcia z marszu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Mieszkańcy wyszli na ulice
W demonstracji wzięło udział około 350 mieszkańców. Pochód ruszył spod pomnika przy placu Bohaterów Westerplatte, a zakończył się w miejscu poniedziałkowej tragedii. Na trasie przemarszu na poboczu leżały stosy siana imitujące zwłoki, ofiary wypadków samochodowych. Marsz zakończył się wypuszczeniem pomarańczowych balonów wypełnionych helem z imieniem ofiary wypadku.
Marsz "Stop pijanym kierowcom" zorganizowały Stowarzyszenie Rowerem Do Przodu i Zielonogórskie Towarzystwo Upiększania Miasta. "Chcieliśmy pokazać swój sprzeciw wobec jeżdżenia samochodem pod wpływem alkoholu i narkotyków. Uważamy, że kolejnym tragediom można zapobiec" - powiedział Robert Górski ze Stowarzyszenia Rowerem do Przodu.
Jak dodał, wielu ludzi widzi pijanego szwagra czy sąsiada wsiadającego za kierownicę i nie protestuje przeciw temu. "W takich sytuacjach nasz sprzeciw lub telefon na 997 może komuś uratować życie" - zaznaczył.
Pijany kierowca uciekł z miejsca wypadku
Ofiara wypadku - 38-letni Michał Mordowski - był osobą niepełnosprawną (chodził o kulach), znanym w mieście społecznikiem.
Do wypadku doszło w poniedziałkowy wieczór na ul. Batorego w Zielonej Górze. W prawidłowo przechodzącego przez przejście dla pieszych mężczyznę uderzył rozpędzony ford mondeo, który odjechał z miejsca wypadku. Uderzenie było tak mocne, że ciało potrąconego 38-latka znaleziono kilkanaście metrów dalej. Mężczyzna zginął na miejscu.
Postawiono zarzuty
Po dwóch godzinach od wypadku policja zatrzymała dwóch zielonogórzan, którzy mieli jechać fordem. Obaj w chwili zatrzymania byli pijani: 22-latek miał ponad 1,5 promila alkoholu, a 24-latek powyżej dwóch promili. Policja odnalazła też forda z rozbitą przednią szybą.
Według ustaleń policji auto prowadził 24-latek. Usłyszał zarzut spowodowania w stanie nietrzeźwym wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca wypadku. Grozi mu do 12 lat więzienia. W środę trafił na trzy miesiące do aresztu. 22-latek usłyszał zarzuty nieudzielenia pomocy ofierze wypadku i utrudniania postępowania. Za pierwszy z tych czynów grozi do trzech lat więzienia, za drugi - do pięciu.
Autor: ak//tka