Tuż przed ogłoszeniem bankructwa, biuro Selectours wciąż przyjmowało od klientów pieniądze za wycieczki. Twierdzi tak @Piotr, który pisze do redakcji Kontaktu 24: "Skandaliczne jest to, że w piątek 10 września 2010 przesłano nam umowę wstępną w formie elektronicznej z terminem płatności do poniedziałku 13 września 2010. Przelew za 5 osób w wysokości 6595 PLN został zlecony w niedzielę 12 września 2010, zaksięgowany w Selectours w poniedziałek, w dniu ogłoszenia upadłości. Nie mamy nawet podpisanej umowy. Do ostatniej chwili biuro przyjmowało zgłoszenia".
Ci, którzy zaufali Selectours musieli przerwać wakacje lub zrezygnować z wyjazdu - w obu przypadkach informacje o bankructwie przekazano im w ostatnim momencie.
"Nasz niby-rezydent wczoraj się po prostu upił. Umówił się z nami o wpół do piątej, a kiedy obudziliśmy go o piątej w jego pokoju, zaspany powiedział, że o niczym nie wie" - mówił oburzony Krzysztof Konieczny, jeden z wycieczkowiczów.
NIE MA SIĘ CZYM MARTWIĆ
Jak powiedziała Izabela Stelmańska z Departamentu Kultury, Promocji i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego "wszystkie loty, które miały być zaplanowane będą opłacone ze środków gwarancji ubezpieczeniowej będących w dyspozycji Marszałka Województwa."
Informacje te potwierdziła Marzena Kozdrowicz z Departamentu Zarządzania ryzykiem Signal Iduna Polska, gwaranta Selectours.
Dodała, że w pierwszej kolejności opłacone będą koszty transportu, a dopiero w drugiej (proporcjonalne do wpłaconych sum) odszkodowania dla indywidualnych klientów.
Autor: pś//ŁUD