"Jestem w szoku, liczba osób, które zginęły wzrasta i to bardzo mocno" - relacjonuje Reporter 24 Adam Borucki, który przebywa w tureckiej miejscowości Adana. W trzęsieniu ziemi, które nawiedziło południowo-wschodni rejon kraju, zginęło co najmniej 200 osób, a ponad 1000 zostało rannych. Pod gruzami zawalonych budynków wciąż znajdują się ludzie, niektórzy śpią pod gołym niebem, obawiając się wstrząsów wtórnych.
"Jeszcze o godzinie 24.00 oficjalnie mówiono o 70 osobach zabitych, teraz patrzę w mediach i jest 217 osób" - mówił na antenie TVN 24 Adam Borucki, który znajduje się w miejscowości Adana w południowo-wschodniej Turcji. Jak relacjonuje Polak, wielu ludzi ostatnią noc spędziło pod gołym niebem. "100 osób straciło dach nad głową, wiele bało się wrócić do domów ze względu na wstrząsy wtórne" - mówi Polak i dodaje, ze w dotkniętym trzęsieniem rejonie Turcji temperatura w nocy spada do 4 stopni Celsjusza.
Pod gruzami zapadniętych budynków wciąż znajdują się ludzie. Jak relacjonuje Polak, akcja ratunkowa trwała całą noc. "Problem był jednak taki, że nie działała elektryczność, więc trudno było coś robić. A sprzęt nie mógł działać, bo kiedy włączono agregaty prądotwórcze, chodziły one zbyt głośno i nie można było usłyszeć wołających o pomoc".
"Zapomniany rejon Turcji"
Jak mówi Adam Borucki, obszar dotknięty trzęsieniem to bardzo ładny, choć zapomniany rejon Turcji. "Nie jest mocno turystyczny. Raczej trafiają się tam turyści indywidualni niż grupy zorganizowane, ze względu na problemy kurdyjskie, które tam mają miejsce. Ludzie się boją" - twierdzi Reporter 24.
Mężczyzna podkreśla, że akcja ratunkowa przebiega sprawnie. „Turcy powoli sobie radzą. Bardzo duże ilości ekip ratunkowych zostały wysłane. W nocy Azerbejdżan wysłał jeszcze ekipę 140 osób. To był pierwszy kraj który wysłał ekipę poszukiwawczo ratowniczą" - relacjonuje Polak.
Walczą z kataklizmem
Wstrząsy miały siłę 7,2 stopnia w skali Richtera. W akcji bierze udział 1200 ekip ratunkowych, wojsko i wolontariusze. Epicentrum trzęsienia znajdowało się w okolicach miasta Wan, niedaleko granicy z Iranem i Armenią. Akcję ratunkową utrudniają wstrząsy wtórne. Jeden z nich miał siłę 6-ciu stopni w skali Richtera. Zniszczenia w Wan i oddalonym o sto kilometrów Ercis obejmują głównie budynki użyteczności publicznej - akademiki, szkoły, a także szpital.
Czerwony Półksiężyc organizuje prowizoryczne szpitale polowe i punkty pomocy, między innymi na miejskich stadionach. Pomoc Turcji zaproponowało kilkanaście krajów, w tym Polska. CZYTAJ WIĘCEJ NA TVN24.PL
Autor: am//ja