"Pamiętam, jak będąc dzieckiem płakałem zgubiwszy się mamie na niedzielnych zakupach w tłumie obcych ludzi w dobrobytach Bazaru Różyckiego" - wspomina Reporter 24 Piotr Harwas. Bazar Różyckiego to warszawska legenda, teraz mocno przykurzona. Jest jednak szansa na to, że w niedalekiej przyszłości "Różyc" stanie się atrakcyjnym miejscem do zrobienia zakupów.
Bazar Różyckiego rozpoczął działalność na początku XX wieku w Warszawie. Przez dziesiątki lat tłumy warszawiaków przewijały się między straganami, stoiskami i budkami na "Różycu". Można tam było znaleźć "szwarc, mydło i powidło". Do momentu powstania Jarmarku Europa na Stadionie Tysiąclecia, właśnie to miejsce na Pradze Północ odgrywało niebagatelną rolę na handlowej mapie stolicy.
"Różyc" nabierze nowego blasku?
"Pamiętam, jak będąc dzieckiem płakałem zgubiwszy się mamie na niedzielnych zakupach w tłumie obcych ludzi w dobrobytach Bazaru Różyckiego" - napisał na Kontakt 24 Piotr Harwas. Wspomniał, że podczas niedawnej wycieczki na "Różyca" uczucie strachu również mu towarzyszyło, mimo że targowisko sprawiało wrażenie wymarłego. "W głowie przewijała się myśl, że ktoś zaraz wyrwie mi aparat" - przyznał Reporter 24.
W październiku ubiegłego roku stołeczny ratusz przedstawił koncepcję rewitalizacji tego miejsca, która została opracowana po konsultacjach z mieszkańcami i kupcami. Zakłada ona m.in. utworzenie 60 nowoczesnych straganów, punktów z gastronomią, czy odtworzenie kiosku-syfonu.
Nazwa bazaru pochodzi od nazwiska jego założyciela (właściciela posesji) Juliana Józefa Różyckiego.
Autor: popi/sk