Śledczy mają zapis z wypadku na przejeździe kolejowym w Kozerkach (woj. mazowieckie). W ubiegłym tygodniu zginęła tam 36-letnia kobieta, a jej dwie córki w ciężkim stanie trafiły do szpitala. Kobieta nie zdążyła uciec samochodem przed nadjeżdżającym pociągiem. Informację o wypadku otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim dołączyła do materiału dowodowego m.in nagranie z monitoringu oraz zapis rejestratorów z kabiny maszynisty pociągu relacji Warszawa-Rembertów-Żyrardów. "Mamy również zapis tachografu ciężarówki, która jechała przed samochodem osobowym, w który uderzyły pociągi" - powiedział nam Paweł Blachowski, Zastępca Prokuratora Rejonowego w Grodzisku Mazowieckim.
Jak powiedział reporter TVN24, Adam Krajewski, prokuratura absolutnie nie chce udostępniać tego filmu, ale mówi tylko, co na filmie jest zarejestrowane. "Jest moment zderzenia, więc z pewnością, będzie to jeden z dowodów w sprawie" relacjonował Krajewski.
"Nagranie nie rozstrzyga wątpliwości"
Jak powiedział Blachowski, zapis z tachografu pozwoli ustalić, jak długo samochód ciężarowy przejeżdżał przez przejazd oraz kiedy doszło do uderzenia pociągu w samochód osobowy, który jechał za ciężarówką. Prokuratura nie wyraziła zgody na udostępnienie zapisów.
"Na monitoringu widać, iż w czasie zdarzenia była gęsta mgła. Widoczność była ograniczona do około 100 metrów" - powiedział prokurator Przemysław Nowak, pełniący funkcję rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak dodał, kamera zarejestrowała również przebieg samego zdarzenia. Jak stwierdził, nie jest to materiał dowodowy, który rozstrzyga zaistniałe w sprawie wątpliwości.
W samochód uderzyły dwa pociągi
Do wypadku doszło 1 października około godziny 7:30. Kobieta, która jechała osobowym peugeotem wjechała na tory za jedną z ciężarówek i nie zdążyła już uciec. W jej samochód uderzył najpierw pociąg jadący z Warszawy. W wyniku uderzenia auto zostało wypchnięte na drugi tor, gdzie uderzył w nie pociąg jadący do Warszawy. Żaden ze składów nie miał możliwości, by wyhamować.
Zderzenie z dwoma pociągami było tak silne, że samochód został zmiażdżony. Aby wyciągnąć rannych, strażacy musieli pociąć pojazd. 36-letnia kobieta - mimo długiej reanimacji - zmarła na miejscu, a jej córki w ciężkim stanie zabrano śmigłowcami do szpitali. "Stan zdrowia dzieci nie zmienił się" - powiedział Blachowski.
Zapory nie były zasunięte
Jak mówił w ubiegłym tygodniu Dariusz Ślepokura, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, na miejscu zdarzenia prokurator przeprowadził oględziny z udziałem biegłego. "Zapory nie były zasunięte, choć były sprawne. Dróżnik nie zamknął ich z nieznanych przyczyn" - powiedział na antenie TVN24.
Prokuratura bada okoliczności wypadku. Przesłuchała już kierowców obu ciężarówek oraz dróżnika - wszystkich w charakterze świadków. Oddzielne dochodzenie prowadzi też Komisja do spraw Badania Wypadków Kolejowych.
Autor: aolsz/aw