Siedmioletni chłopiec został przyssany do dyszy w powsińskim basenie. - Żaden z ratowników ani obsługi nie zareagował na krzyki dziecka, chociaż sytuacja miała miejsce w miejscu przeznaczonym dla dzieci tuż przy samej zjeżdżalni – relacjonowała matka chłopca, która poinformowała o sprawie Kontakt 24. Kierownictwo basenu zmian na pływalni jednak nie planuje.
Do zdarzenia doszło w piątek, około godziny 15. Pani Dorota wraz z synem wybrali się na basen w Parku Kultury w Powsinie. Jak mówiła kobieta, w pewnym momencie jej 7-letni syn został przyssany do dyszy w ścianie basenu. Dodała, że ciężko go było oderwać.
Pomógł świadek
- Wydawałoby się, że basen po modernizacji spełnia najwyższe wymogi bezpieczeństwa, jednak mój syn boleśnie się przekonał, że niestety tak nie jest. Na obiekcie było 600 osób, bo tyle wynosił limit. W pewnym momencie syn podczas zabawy został przyssany do dyszy. Te nie zostały odłączone, co znacznie ułatwiłoby uwolnienie syna. Żaden z ratowników ani obsługa nie zareagowali na krzyki dziecka, chociaż sytuacja miała miejsce w miejscu przeznaczonym dla dzieci tuż przy samej zjeżdżalni - relacjonowała internautka.
Jak dodała, kiedy sama nie mogła oderwać od dyszy dziecka, pomógł starszy mężczyzna, chociaż jak mówiła - nawet on musiał użyć dużej siły. - Wzrokiem szukałam kogoś z obsługi, niestety bez skutku. Poszłam do budynku z ratownikami, dopiero wtedy jeden zaczął okładać syna lodowatymi ręcznikami i masować. Był w szoku, zrobił zdjęcie pleców syna bo "szef nie uwierzy" i wpisał zdarzenie z naszymi danymi do dziennika wypadków - tłumaczyła Dorota. Na dowód pokazała zdjęcia zranionych pleców syna.
"Byłam załamana"
- Po zdarzeniu podeszłam do mężczyzny, który został mi wskazany jako ktoś z szefostwa na basenie. Pokazałam obrażenia syna, pan badając wodę w basenie powiedział, że już słyszał o sprawie, ale nie jest mi w stanie nic więcej powiedzieć na ten temat, bo to firma zewnętrzna jest odpowiedzialna za sprzęt i to oni udzielają gwarancji. Powiedziałam, że oczekuję informacji o przebiegu dalszych działań oraz jakie środki zostały podjęte, aby sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości. Przecież mi chodzi o bezpieczeństwo dzieci, które będą tu się bawić w nadchodzący weekend. Dostałam adres mailowy kogoś od badań jakości wody i propozycję darmowego wejścia następnym razem. Byłam załamana - powiedziała kobieta. - Mój syn ma 7 lat, jest duży, waży prawie 30 kilogramów i boję się nawet pomyśleć, co mogłoby się stać gdyby zostało przyssane mniejsze dziecko na przykład buzią – spuentowała.
Basen po modernizacji
Basen w Powsinie w czerwcu ubiegłego roku, został otwarty po remoncie. Jak chwalili się urzędnicy, modernizację przeszły niecki oraz system uzdatniania wody - stał się wydajniejszy i bardziej ekologiczny. Nowością były też zjeżdżalnia typu anakonda, a także wodny plac zabaw z wodotryskami i atrakcje dla najmłodszych w brodziku. Prace prowadzone były od jesieni ubiegłego roku i kosztowały blisko 9,7 milionów złotych.
Co było przyczyną zdarzenia? Kierownik Marcin Osuch stwierdził, że dzieci zatykały wloty do pompy i dlatego jedno z nich zostało przyssane. Dodał, że w tej sytuacji nie zawinił system. - Wszystko zostało sprawdzone, przebadane – powiedział krótko. Na pytanie o plany przeciwdziałania takim sytuacjom kierownik odparł: - Sytuację na bieżąco kontrolują ratownicy. Są uczuleni na tę kwestię. To dlaczego tym razem nie pomogli 7-latkowi? Dlaczego w piątek nie byli uczuleni na problem? – pytała redakcja tvnwarszawa.pl. - Myślę, że zwracali uwagę, ale na basenie było dużo osób. Możliwe, ze w tym momencie kontrolowali inne miejsce – odpowiedział. Kierownictwo na ten moment zmian na basenie nie planuje.
Autor: mj, kz/ran / Źródło: tvnwarszawa.pl, Kontakt 24