Wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie awionetki, która rozbiła się dziś w Jastarni wyszły już ze szpitala. Są teraz przesłuchiwane przez policję. Miejsce wypadku, do którego doszło około godziny 11 podczas lądowania, będzie zabezpieczone do czasu przybycia członków komisji ds. badania wypadków lotniczych. Pierwsze zdjęcie z miejsca zdarzenia otrzymaliśmy od @Adama.
Samolotem podróżowały trzy osoby - mężczyzna (pilot), dziecko i kobieta, która została niegroźnie ranna. „Pilot z żoną i dzieckiem lecieli swoim prywatnym samolotem. Postanowili wylądować na lądowisku w Jastarni. Doszło do wypadku. Samolot wleciał w pobliskie drzewa, został poważnie uszkodzony. Na miejscu byli akurat strażacy z miejscowej jednostki. Szybko dotarli do poszkodowanych” – mówił w rozmowie z reporterem TVN24 Łukasz Dettlaff z Komendy Powiatowej Policji w Pucku. Jak dodał, osoby które znajdowały się w samolocie wyszły już ze szpitala. Są przesłuchiwane na policji w Pucku. Próbował poderwać samolot Jak informował wcześniej mł. kpt. Andrzej Żalikowski, rzecznik KP PSP w Pucku na miejscu było w sumie pięć zastępów strażackich. Według relacji strażaków, w ostatniej chwili pilot awionetki stwierdził, że może mu zabraknąć miejsca na pasie, aby bezpiecznie posadzić maszynę. Spróbował poderwać samolot, zahaczył o krzaki, po czym uderzył dziobem w ziemię.
Policja i prokuratura zakończyły już czynności na miejscu zdarzenia. Teren będzie zabezpieczony do momentu przyjazdu członków komisji ds badania wypadków lotniczych.
Autor: mmt,kde/tka,KS