Chmura pyłu wulkanicznego paraliżuje życie mieszkańców miejscowości Kirkjubaejarklaustur, położonej na południu Islandii. "Pozamykane są wszystkie firmy i instytucje, a turyści zostali ewakuowani. Miasto zostało odcięte od dostępu do drogi krajowej, ale teraz przynajmniej widać, że jest dzień" - relacjonował na antenie TVN 24 internauta Rafał Witkowski. Wcześniej na skrzynkę Kontaktu 24 nadesłał zdjęcia i nagrania przykrytego gęstym pyłem wulkanicznym miasta.
"Dopiero od wczoraj są przyjmowane czarne scenariusze i sytuacja jest podobna do tej z 1783 roku, kiedy to inny wulkan, Laki, pylił przez 4-5 dni, a potem zaczął wyrzucać lawę i erupcja trwała 7 miesięcy" - mówił na antenie TVN24 Rafał Witkowski, który razem z rodziną mieszka w Kirkjubaejarklaustur na Islandii.
Internauta przyznaje, że chmura pyłu nad wyspą paraliżuje życie mieszkańców. "Pozamykane są wszystkie firmy i instytucje, a turyści zostali ewakuowani w niedzielne popołudnie" - tłumaczy.
Pył przechodzi przez maski tlenowe
Jak twierdzi Polak, ciężką sytuację trochę poprawia silny wiatr. "Teraz przynajmniej widać, że jest dzień. Wiatr jest momentami nawet porywisty, pył wulkaniczny nie zdąży się osiąść na ulicach" - wyjaśniał. Widoczność nadal jest bardzo słaba i wynosi około 15-20 metrów. Miasto zostało również odcięte od dostępu do drogi krajowej.
Witkowski zwraca uwagę na szkodliwość popiołu wulkanicznego, który dostaje się wszędzie. "Okna są zaklejone taśmą i uszczelnione ręcznikami, ale to nic nie daje. Pył ma drobniejszą konsystencję i przechodzi nawet przez maski tlenowe. Coraz ciężej się oddycha" - twierdzi Reporter 24.
Szkodliwa chmura
Polak nie ukrywa żalu do władz islandzkich, które według niego nie potrafią odpowiednio reagować w kryzysowej sytuacji. Jak twierdzi, zanieczyszczenie pyłowe w stolicy kraju Reykjaviku jest osiem razy wyższe niż standardowe. "W mojej miejscowości, przez którą przechodzi najsilniejsza fala pyłu wulkanicznego, takie pomiary nawet nie były wykonywane" - tłumaczy. I dodaje historię, która spotkała go w lokalnym centrum pomocy grupowej, gdzie pracownica w ramach wsparcia oferuje...kawę.
"Na szczęście mamy jeszcze zapasy. Ale gorzej jest z rolnikami, którym umiera zwierzyna" - podkreśla Polak. Jak mówi, pył wulkaniczny nie tylko utrudnia przemieszczanie się i ogranicza widoczność, ale przede wszystkim wpływa niekorzystnie na zdrowie człowieka i zwierząt. "Nasz sąsiad ma trudności z oddychaniem, a nasz pies ciągle wymiotuje" - opisuje Witkowski.
Obecnie chmura pyłu wulkanicznego dotarła już nad Skandynawię. Więcej przeczytasz na portalu tvn24.pl.
Autor: aj//ja