Po ośmiu godzinach ratownicy odnaleźli drugą osobę, która zginęła w pożarze hali zakładów włókienniczych w Turku (woj. wielkopolskie). Ogień pochłonął całą halę tkalni, na pomieszczenie runął także dach. Z ogniem walczyły 24 zastępy strażaków. Zdjęcia i nagrania nadsyłali na Kontakt 24 internauci.
Pożar wybuchł w zakładach włókienniczych przy ul. Jedwabniczej po godzinie 5.00. Pracownicy kończyli zmianę, kiedy zapaliła się jedna z maszyn.
- Pierwsze zastępy zostały wysłane o 5.20. Na miejscu jest 18 jednostek - w tym dwa podnośniki - powiedział w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 bryg. Robert Bącała, rzecznik prasowy KP PSP w Turku. Jak później poinformował, w sumie z ogniem walczyły 24 zastępy strażaków.
- Okazało się, że zaginęło dwóch mężczyzn, pracowników nocnej zmiany. Odnaleziono jednego z nich, mężczyzna niestety nie żyje - mówił po godzinie 9.00 bryg. Bącała. Ciało drugiego mężczyzny odnaleziono w gruzowisku po godzinie 13.00.
Strażak zaznaczył, że wcześniej informowano o odnalezieniu wszystkich osób i braku osób poszkodowanych.
Zawalił się dach
- Straż zakończyła akcję gaśniczą. Ogień wybuchł w tkalni, w której pracowało na nocnej zmianie 18 osób. Spaliło się całe to pomieszczenie o powierzchni 7 tys. m kw., zawalił się nad nim także dach - poinformował strażak.
Według szacunków, łączna wartość rynkowa utraconych aktywów wynosi ok. 35 mln złotych. Zdaniem właściciela firmy, pożar mógł być wynikiem awarii jednej z maszyn znajdujących się na terenie hali produkcyjnej.
Jak zapewnił Marcin Kubica stojący na czele Grupy Kapitałowej Lubawa, w skład której wchodzi Miranda, zakład produkcyjny wznowi działalność w ciągu 48 godzin. Władze Mirandy nie przewidują również zwolnień.
Oświadczenie Prezesa Zarządu Lubawa
Autor: aka/aw