Policyjny radiowóz zaparkował na przejściu dla pieszych na warszawskim Mokotowie. - Funkcjonariusze podejmowali czynności służbowe - tłumaczył policja. Zdjęcie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Sytuacja miała miejsce przed godziną 8 przy ulicy Langego w Warszawie.
Jak wyjaśnił Karol Gruda z mokotowskiej komendy rejonowej policji w rozmowie z tvnwarszawa.pl, funkcjonariusze przyjechali w związku ze zgłoszeniem otrzymanym około godziny 7.
"Zostawili auto tam, gdzie mogli"
- Sąsiedzi zgłosili, że w mieszkaniu starszej kobiety słychać hałasy, krzyki i bite szkło. Wezwali policję w obawie, że coś może się jej dziać - wyjaśnił.
Podkreślił, że priorytetem było ustalenie, czy kobiecie nie dzieje się nic złego. - Zostawili auto tam, gdzie mogli. Podejrzewam, że wybrali najmniej złe miejsce do zaparkowania samochodu - ocenił.
Jak przekazał, "w czasie podejmowania działań, siłą rzeczy dochodzi do zbliżenia się do granicy przepisów".
Mandat i jeden punkt karny
Tvnwarszawa.pl rozmawiało także z Radosławem Kobrysiem z Wydziału Ruchu Drogowego który przekazał, że takie parkowanie może "kosztować" od 100 do 300 złotych, a mandatowi towarzyszy zwykle jeden punkt karny. Jak wyjaśnił, w sytuacji, gdy policja prowadzi akcje w miejscu zabronionym, funkcjonariusze mają obowiązek włączyć sygnały świetlne koloru niebieskiego.
- Naczelnik przeprowadził z funkcjonariuszami rozmowę dyscyplinującą, mającą przypomnieć o konieczności przestrzegania przepisów ruchu drogowego. Policjanci zobowiązali się do tego – zapewnił Karol Gruda.
Autor: ab/b / Źródło: tvnwarszaw.pl