Kolejna eksplozja wstrząsnęła elektrownią atomową Fukushima I w nocy polskiego czasu. Rząd Japonii poinformował, że na terenie elektrowni znacząco wzrósł poziom promieniowania, a radioaktywna chmura przesuwa się w kierunku Tokio. Marek Gajewski prosto z japońskiej stolicy donosi, że Japończycy mimo trudnej sytuacji zachowują spokój. "Panika nic tu nie pomoże" - mówi na antenie TVN24.
Jak relacjonuje Marek Gajewski, w ostatnim komunikacie władz Tokio stwierdzono, że nie występuje promieniowanie zagrażające ludziom. Jednak większość firm zwolniła pracowników do domów. Rząd zaapelował do mieszkańców, by pozamykali okna, wyłączyli klimatyzacje i pozostali w domach.
Nadal wyczuwalne są wstrząsy. Ulice i sklepy opustoszały. "To, co rzuca się w oczy, to fakt, że każdy na ulicy ma plecak, w którym znajduje się woda, coś do jedzenia i ciepłe ubranie" – relacjonuje Marek Gajewski.
Zaznacza też, że mieszkańcy starają się zachowywać spokój i jak dotąd im się to udaje. "Wszyscy wiedzą, że panika nic tu nie pomoże" - zaznacza Reporter 24.
Kolejny wybuch, kolejne ofiary
Dziś w nocy polskiego czasu w elektrowni Fukushima I wybuchł wodór w reaktorze numer 2. Właściciel elektrowni podaje, że mogło dojść do uszkodzenia obudowy rdzenia. Doszło również do pożaru w reaktorze numer 4.
Służby ratownicze podwyższyły też oficjalny bilans ofiar śmiertelnych piątkowego kataklizmu do 2457 osób. W dalszym ciągu woda wyrzuca na brzeg kolejne ciała, dlatego przewiduje się, że może on osiągnąć nawet 10 tys.
O życiu w Tokio po trzęsieniu ziemi pisze do nas także Reporter 24, Adam Kalbarczyk i przesyła galerię obrazujących je zdjęć.
Autor: am//ŁUD