"Nie było w tamtym czasie żadnych niepokojących sygnałów" - twierdzi Małgorzata Jurzyk, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Pucku, która udzielała pomocy psychologicznej rodzinie zastępczej po śmierci 3-letniego chłopca. Dwa miesiące po zgonie dziecka, zmarła jego 5-letnia siostra. We wtorek prokuratorzy przedstawili zastępczym rodzicom zarzuty. Kobiecie - za udział w śmiertelnym pobiciu 3-latka oraz zabójstwo "z zamiarem ewentualnym" 5-latki, natomiast mężczyźnie - za pobicie ze skutkiem śmiertelnym 3-latka. Pierwszą informację o tragedii w Pucku dostaliśmy na Kontakt 24 od jednego z mieszkańców.
Po śmierci 3-letniego chłopca, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku w porozumieniu z rodziną poprosiło Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną o pomoc psychologiczną dla rodziny zastępczej. Psycholog Małgorzata Jurzyk spotkała się z rodziną dwa razy i była w stałym kontakcie z PCPR-em. Jak mówi, w rozmowach z dziećmi nie stwierdziła niczego niepokojącego. "W tamtym czasie nie było żadnych niepokojących sygnałów. Z przebiegu spotkań zostały sporządzone notatki" - mówi w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 Małgorzata Jurzyk, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Pucku.
"Był psycholog nasz z PCPR, był psycholog z poradni, który zajął się dziećmi. Ta pomoc była kontynuowana cały czas do momentu drugiego wypadku" - wtóruje jej Beata Kryszak, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku. Jak dodaje, w pierwszym tygodniu po śmierci pierwszego dziecka psycholog bywał w rodzinie "niemal codziennie", później - średnio raz na tydzień.
Podobnie wypowiada się dyrektorka poradni. "Gdyby było coś niepokojącego, poradnia ma obowiązek poinformować o tym odpowiednie instytucje, między innymi policję i prokuraturę" - mówi Jolanta Kamińska, dyrektorka Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Jak dodaje, informacje z przebiegu spotkań zostały przekazane prokuraturze.
Trzy miesiące aresztu dla rodziców zastępczych
3 lipca w mieszkającej w Pucku rodzinie zastępczej opiekującej się piątką powierzonych i dwójką własnych dzieci doszło do śmierci 3-letniego chłopca. 12 września w tej samej rodzinie zmarła 5-letnia dziewczynka. Rodzice zastępczy - 32-letnia Anna Cz. oraz 36-letni Wiesław Cz. utrzymywali, że były to wypadki.
W poniedziałek śledczy zdecydowali o zatrzymaniu obydwojga rodziców, a we wtorek przedstawili im zarzuty. Kobiecie - za udział w śmiertelnym pobiciu 3-latka oraz zabójstwo "z zamiarem ewentualnym" 5-latki grozi nawet kara dożywocia, mężczyźnie - za pobicie ze skutkiem śmiertelnym 3-latka - do 10 lat więzienia.
W środę sąd w Pucku zdecydował o aresztowaniu na 3 miesiące zastępczych rodziców.
Autor: js//tka