Spór pomiędzy miejskimi wodociągowcami a prywatną spółką na warszawskim Wilanowie. Ucierpieli mieszkańcy, którym ścieki zalały posiadłości. Sprawą zajęły się policja, prokuratura i inspektor sanitarny. Pierwszą informację dostaliśmy na Kontakt 24, a na miejsce pojechał reporter tvnwarszawa.pl.
"Przy ulicy Sytej 175, MPWiK robi przyłącze kanalizacyjne pod eskortą kilku radiowozów, kilkunastu policjantów i inspektora sanitarnego" - zaalarmowała na Kontakt 24 internautka Eve. Po odłączeniu przepompowni część bloków została zalana ściekami. Doszło do zagrożenia epidemiologicznego.
Na miejsce udał się reporter tvnwarszawa.pl, który potwierdził nadesłaną informację. Przy ulicy Sytej znajdowała się ekipa Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji zabezpieczana przez policję. - Policjanci zapewniali pomoc służbom miasta, które pracowały przy likwidowaniu zagrożenia epidemiologicznego. Do prokuratury wpłynęło również zawiadomienie o tym zagrożeniu - przekazała w rozmowie z tvnwarszawa.pl podinsp. Magdalena Bieniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.
Przerzucanie odpowiedzialności
Kanalizacja jest w rękach prywatnej spółki, która usiłowała ją sprzedać MPWiK. Gdy to się nie udawało, 31 marca spółka wypowiedziała wodociągom umowę na hurtowy zrzut ścieków ze skutkiem na koniec czerwca. Potem termin był przedłużany do 31 października. - Cała infrastruktura kanalizacyjna i wodociągowa powinna należeć jednak do MPWiK, ponieważ odprowadzanie ścieków jest zadaniem własnym gminnym realizowanym przez przedsiębiorstwo wodociągowe - poinformował Marcin Widawski ze spółki Atu.
- Jesteśmy gotowi na odkupienie infrastruktury wodociągowej i kanalizacyjnej, o ile wystąpi do nas z takim wnioskiem właściciel. Ponieważ administrator nie jest w stanie w żaden sposób udokumentować tytułu własności tych urządzeń, nie możemy rozmawiać z kimś, wobec kogo nie mamy pewności, że jest właścicielem takiej infrastruktury - tłumaczył Roman Bugaj, rzecznik MPWiK.
Autor: ran/gp / Źródło: tvnwarszawa.pl