@Jacek, żołnierz IX zmiany Polskiego Kontyngentu w Afganistanie przysłał zdjęcia z drogi Highway 1 w Rawzie, miejscowości położonej na przedmieściach Ghazni. To tam w środę rano zginęło w zamachu pięciu polskich żołnierzy. "Przejeżdżaliśmy tamtędy co dwa, co trzy dni" - wspomina żołnierz.
"Wyjeżdża się z przekonaniem, że się wróci"
"Do Polski wróciłem miesiąc temu. Misja trwała siedem miesięcy, czyli standardowo. Jeszcze wtedy nic się tam nie działo" - stwierdził w rozmowie z Redakcją Kontaktu 24 @Jacek.
"Przejeżdżaliśmy tamtędy co dwa, co trzy dni. My, Polacy. Nie zawsze jeździłem w tych konwojach"- opowiada żołnierz.
"Jeśli chodzi o zagrożenie, mogę mówić tylko za siebie. Nie bałem się, bo taka była nasza praca. Trudno wykonywać swoje obowiązki myśląc, że coś może się wydarzyć. O tym się nie myśli. Wyjeżdża się tam z przekonaniem, że się wróci" - wspominał żołnierz dziewiątej zmiany.
Zginęło pięciu polskich żołnierzy
W środę rano w Afganistanie zginęło pięciu polskich żołnierzy: szeregowy Krystian Banach, st kpr. Piotr Ciesielski, st. szer. Łukasz Krawiec, st. szer. Marcin Szczurowski i st. szer. Marek Tomala. Do tragedii doszło w Rawzie w prowincji Ghazni. Pod pojazdem typu MRAP eksplodowała potężna mina o sile 100 kg.
30 żołnierzy jechało w konwoju liczącym 6 pojazdów. Wracali oni z mauzoleum w miejscowości Razzak 9 km na północny wschód Ghazni, stolicy prowincji. Byli to żołnierze z zespołu odbudowy prowincji, który zajmuje się odbudową oraz wsparciem władz i ludności cywilnej w prowincji.
Ładunek eksplodował pod jednym z pojazdów. Siła wybuchu była tak duża, że części pojazdu znalazły się w odległości kilkudziesięciu metrów od drogi. Żołnierze zginęli na miejscu.
Więcej o zamachu czytaj na portalu tvn24.pl
Autor: ak/jaś