"Ja także pamiętam ten moment ściśnięcia się serca, gdy do ośrodka internowania dotarły informacje, że padły strzały, zginęli ludzie, że krew leje się być może w innych miejscach kraju" - mówił w sobotę prezydent Bronisław Komorowski na spotkaniu z rodzinami górników, którzy polegli 16 grudnia 1981 roku podczas pacyfikacji kopalni "Wujek" w Katowicach. Zdjęcia ze spotkania, które odbyło się w rezydencji w Wiśle (woj. śląskie), przesłał na Kontakt 24 Michal Fielek z serwisu ox.pl.
Prezydent podczas spotkania przypomniał, że od tragicznych wydarzeń, do których doszło "w sytuacji dramatu narodowego", minęło już 31 lat. "Pewnie jest jeszcze wiele osób, które to dobrze pamiętają. Ja także pamiętam ten moment ściśnięcia się serca, gdy do ośrodka internowania dotarły informacje, że padły strzały, zginęli ludzie, że krew leje się być może w innych miejscach kraju. Ale państwo, rodziny górników, którzy polegli, przeżywaliście dramat z niczym nieporównywalny" - mówił.
Prezydent podzielił się opłatkiem
Zdaniem Bronisława Komorowskiego, upływ czasu może wiele ran zabliźnić. "Ale pewnie są takie rany, polegające na utracie najbliższych w sytuacji dramatu, które są nie do zabliźnienia. Wielu członków rodzin wspominając swego ojca, brata, czy syna, tak widzi świat: że przyszło im żyć w warunkach niezabliźnionej rany" - dodał. Prezydent podkreślił, że dzieląc się opłatkiem z rodzinami poległych górników, chce symbolicznie uczynić to z wszystkimi polskimi rodzinami, które cierpią z powodu niezabliźnionych ran po stracie bliskich, zasłużonych w walce o wolność ojczyzny i o lepszą Polskę. Za zaproszenie i życzenia w imieniu rodzin podziękowała Katarzyna Kopczak, córka jednej z ofiar pacyfikacji. Spotkanie poprzedziła msza święta w intencji poległych górników, odprawiona w położonej na terenie rezydencji kaplicy św. Jadwigi Śląskiej - podaje PAP. Wieczorem prezydent podejmie rodziny ofiar pacyfikacji kolacją. Zaplanowano także kulig.
Ofiary 16 grudnia 1981 roku Górnicy z "Wujka" zastrajkowali 13 grudnia 1981 r., domagając się uwolnienia przewodniczącego kopalnianej Solidarności Jana Ludwiczaka. Potem zażądali też m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia wszystkich internowanych. 16 grudnia milicja i wojsko otoczyły kopalnię. W czasie szturmowania zakładu padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, trzej zmarli później na skutek odniesionych ran. W wyniku pacyfikacji kopalni życie stracili: Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Joachim Gnida, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Ponad 20 górników zostało rannych. Prawomocny wyrok, skazujący byłych milicjantów za strzelanie do górników na karę od 3,5 roku do 6 lat więzienia, zapadł dopiero po blisko 15 latach rozpatrywania sprawy, w czerwcu 2008 roku.
Autor: aolsz//tka