Pożar w zakładzie przetwórstwa opon w Markowej koło Łańcuta (Podkarpackie). Z uwagi na toksyczne związki wydobywające się w czasie pożaru, mieszkańcy kilkudziesięciu domów zmuszeni byli na kilka godzin ewakuować się do budynku szkoły. Zdjęcia kłębów czarnego dymu unoszącego się nad zakładem otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Jak poinformował nas w czwartek po godzinie 13 dyżurny Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Łańcucie, akcja dogaszania pożaru potrwa do godzin wieczornych.
- Na miejscu pracuje ciężki sprzęt, który usuwa opony składowane na zewnątrz. Zapadła decyzja o rozbiórce budynku, w którym były przetwarzane - mówił w środę wieczorem mł. bryg. Piotr Glac ze straży w Łańcucie.
Informacja o pożarze trafiła do strażaków w środę kilkanaście minut po godzinie 17.
Jak informował mł. bryg. Glac, pożarem objęta była hala o wymiarach 60 na 40 metrów i składowisko opon znajdujące się na zewnątrz. Ogółem powierzchnia 150 arów. - W zakładzie opony były poddawane obróbce i bieżnikowane - wyjaśniał strażak.
Ewakuacja mieszkańców
Z uwagi na gęsty dym wydobywający się z zakładu podjęto decyzję o ewakuacji 100 domostw. Na miejsce przyjechał także starosta powiatu łańcuckiego i wójt Markowej.
- Dym wydobywający się z płonących opon zawiera toksyczne związki - tłumaczył mł. bryg. Piotr Glac. Część mieszkańców ewakuowała się sama, strażacy ewakuowali 20 budynków. Mieszkańcy przenieśli się do szkoły podstawowej - powiedział o godzinie 21 oficer prasowy. Jeszcze przed godziną 23 mieszkańcy mogli wrócić do domów.
Akcję gaśniczą utrudniał wiatr i duże zadymienie. W wyniku pożaru nikt nie został poszkodowany. - Pracownicy zakładu ewakuowali się o własnych siłach - informował strażak.
W najbardziej intensywnym momencie w akcji gaśniczej brało udział 47 zastępów, to blisko 200 strażaków. Nie wiadomo jeszcze, jak doszło do pożaru.
Autor: ak//popi