Pożar wybuchł w Sintrze, ale rozprzestrzenił się na Cascais. Z ogniem walczy ponad 600 strażaków, a z zagrożonych terenów ewakuowano mieszkańców i turystów. Jednym z nich jest pan Wiktor, który zdjęcia z Portugalii przysłał na Kontakt 24.
Pan Wiktor przyleciał do miejscowości Cascais w sobotę wieczorem. Jak relacjonuje, zatrzymał się na kempingu pod miastem. Już o godzinie 1 w nocy razem z innymi turystami został ewakuowany do pobliskiej hali sportowej.
Na miejscu pracuje bardzo dużo jednostek straży pożarnej, ale widać, że akcja jest trudna, bo ten ogień ich wciąż wypycha Wiktor
- Dostaliśmy koce, miejsce do spania i posiłek. Nic nie wiemy. Próbujemy dowiedzieć się czegokolwiek z portugalskiej telewizji, której odbiornik jest w tej hali. Szukamy wiadomości na temat pożaru w internecie na własną rękę - tłumaczy Reporter 24. Dodaje także, że nie wie, co dzieje się z bagażami. - Mamy przy sobie tylko dokumenty, resztę musieliśmy zostawić na kempingu. Właściwie nie wiemy, czy on jeszcze istnieje - mówi.
"Musieliśmy się ewakuować"
Jak zauważył Reporter 24, ogień rozprzestrzenia się bardzo szybko. - Pożar wybuchł około pięciu kilometrów od kempingu, na którym zostaliśmy początkowo zakwaterowani. Dotarł do nas w ciągu godziny i musieliśmy się ewakuować. To było trudne, bo wśród nas były pary z małymi dziećmi, ludzie ze zwierzętami - opowiada.
- Na miejscu pracuje bardzo dużo jednostek straży pożarnej, ale widać, że akcja jest trudna, bo ten ogień ich wciąż wypycha - relacjonuje pan Wiktor.
Autor: aw,jw/kab / Źródło: tvnmeteo.pl