Kłęby gęstego dymu unosiły się nad halą, która spłonęła w Warszawie. Wstępnie straty wyceniono na kilka milionów złotych. Nagrania i zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Jak podał reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński, pożar wybuchł w budynku przy ulicy Krakowiaków 77.
Ogień udało się ugasić około godziny 16. - Sytuacja jest już opanowana, ale cały czas jesteśmy na miejscu. Trwa dogaszanie pożaru i najprawdopodobniej będziemy tam jeszcze długo - powiedział rzecznik Mazowieckiej Państwowej Straży Pożarnej Karol Kierzkowski.
Płonęła hala o wymiarach 100 na 45 metrów. Pożar objął znaczną część - informował rano Wojciech Kapczyński z warszawskiej straży pożarnej. Przed godziną 10 na miejscu było 12 zastępów.
Tomasz Zieliński relacjonował, że w akcję zaangażowane były siły z każdej jednostki w Warszawie, a także ochotnicy.
Zawaliła się część dachu
- Część dachu zawaliła się do środka - mówił w czasie akcji Tomasz Zieliński. Około godziny 11 podał, że ogień udało się opanować. - Strażacy powoli wygrywają pojedynek z żywiołem, ratownicy wkroczyli do środka budynku, konkretnie do tej jego części, która nie grozi zawaleniem - relacjonował.
Około południa strażacy potwierdzili, że nikt nie został poszkodowany. - Wszyscy ewakuowali się przed przybyciem straży pożarnej - zapewnił Kapczyński. Nie było potrzeby ewakuacji osób z sąsiednich budynków. - Warunki atmosferyczne są sprzyjające i dym unosi się do góry, dlatego nie podjęto takiej decyzji - sprecyzował.
Straty wycenione na kilka milionów
Hala magazynowa przy Krakowiaków jest podzielona na dwie części. Jak informowała straż pożarna ogień objął tę, w której znajdują się artykuły spożywcze. Ta część budynku uległa licznym zniszczeniom - zawalił się dach, a miejscami ściany zapadły się do środka. Temperatura wewnątrz hali sięgała tysiąca stopni Celsjusza. W drugiej części hali, oddzielonej ścianą przeciwpożarową od reszty budynku, mieści się tor gokartowy.
Reporter tvnwarszawa.pl ustalił, że przetrzymywane były tam także inne produkty spożywcze. - Widziałem puszki i butelki z olejem - mówił. I dodał, że na jednej ze ścian znajduje się reklama firmy farmaceutycznej. - Być może są tam również leki. Gdy ogień zostanie ugaszony, będzie można sprawdzić, co tam dokładnie było - podsumował.
Z właścicielem spalonej hali rozmawiała reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek. Jak się dowiedziała, straty szacowane są na kilka milionów złotych.
Autor: ab/b/kab / Źródło: Kontakt 24/TVN Warszawa