29 zastępów straży pożarnej brało udział w akcji gaśniczej w Kaczycach pod Cieszynem (Śląskie). Ogień objął połowę budynku na terenie dawnej kopalni. Doszło do pożaru chemikaliów. Pierwszą informację, zdjęcia i filmy dostaliśmy na Kontakt 24.
Jak poinformował dyżurny Państwowej Straży Pożarnej w Cieszynie, na terenie starej lokomotywowni mieszczącej się na terenie pokopalnianym w sobotę doszło do pożaru chemikaliów.
"Mieszkańcy, zamknijcie okna nie wdychajcie tych oparów" - zaapelował w mediach społecznościowych sołtys Kaczyc Marcin Stryczek.
Sołtys: te odpady chemiczne już kilka razy płonęły
- Tam od dziesiątek lat znajdują się porzucone odpady, niebezpieczne, chemiczne, które już kilka razy płonęły. Toczy się postępowanie prokuratorskie w sprawie tego nielegalnego składowiska, ale wymiar sprawiedliwości działa nieskutecznie. To bomba ekologiczna. Kaczyce są blisko granicy polsko-czeskiej, w sąsiedztwie przepływa rzeka Olza. Woda lana na ogień z pogorzeliska prawdopodobnie wycieknie do rzeki. 15 kilometrów od Kaczyc jest Cieszyn. Trujący dym idzie na miasto - mówił w rozmowie z tvn24.pl Marcin Stryczek.
Powołano sztab kryzysowy
Jak informuje Sylwia Pieczonka, rzeczniczka Starostwa Powiatowego w Cieszynie, w związku z sytuacją i zagrożeniem powołano sztab kryzysowy. Obecni byli starosta cieszyński Mieczysław Szczurek, wicewojewoda śląski Jan Chrząszcz, komendant straży pożarnej w Cieszynie Michał Pokrzywa, wójtowie Zebrzydowic Andrzej Kądziołka i Hażlacha Grzegorz Sikorski, burmistrz Cieszyna Gabriela Staszkiewicz, przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Pieczonka w imieniu starosty także apelowała do mieszkańców, by zamknęli okna, trzymali się z daleka miejsca i nie wchodzili na teren. Jak przekazała, płonęły prawdopodobnie chemikalia, które mogą być niebezpieczne dla człowieka i środowiska.
- Na sztabie zapadła decyzja, że nie będziemy wysyłać alertów RCB do mieszkańców. Przeprowadzono badania detekcyjne, dotyczące skażenia powietrza na terenie gminy Zebrzydowice, w bliższej i dalszej odległości od pożaru i nie wykazały one niebezpiecznych substancji w powietrzu. Dlatego zdecydowaliśmy, że nie będziemy siać paniki - powiedziała nam Pieczonka.
Sztab ostrzegł tylko mieszkańców, którzy mają problemy z układem oddechowym, aby nie wychodzili z domu ze względu na zadymienie. - Kilkanaście minut po rozpoczęciu sztabu strażakom udało się dotrzeć do źródła ognia i podać pianę - mówi Pieczonka.
Co się paliło, wciąż nie wiadomo, ponieważ zmieniał się właściciel terenu, odkąd wydano pozwolenie na składowanie tam odpadów chemicznych. Według Pieczonki, za nadzór tych odpadów odpowiedzialna jest gmina Zebrzydowice. - Tam były dwa składowiska odpadów, za jedno odpowiadał powiat, ale to zostało już trzy lata temu posprzątane - dodała rzeczniczka.
Pieczonka powiedziała, że był to pierwszy tak duży pożar w dawnej lokomotywowni. Śledczy będą wyjaśniać przyczyny. Jak mówi rzeczniczka, nie będzie to łatwe, ponieważ budynek znajduje się w lesie, nie ma ma kamer monitoringu.
Połowa budynku objęta była ogniem
Służby dostały zgłoszenie po godzinie 10. - Nie wiadomo, co jest w środku, jakie substancje chemiczne. Pożarem jest objęta połowa budynku - przekazał około godziny 13 Dawid Macura, zastępca oficera prasowego PSP w Cieszynie. Około 15 przekazał, że ogień wciąż jest, ale nie rozprzestrzenia się na drugą połowę budynku.
Strażacy nie wiedzą, co paliło się w lokomotywowni. - Nasze przyrządy pomiarowe straży nie wykryły w powietrzu żadnych substancji niebezpiecznych - zapewnił Macura.
Nie ma informacji o osobach poszkodowanych. Budynek był opuszczony. Na miejscu pracowało 29 zastępów straży pożarnej, także ochotnicze jednostki i z Bielska-Białej.
Pożar został opanowany około godziny 17. Starszy aspirant Dawid Macura, zastępca oficera prasowego PSP w Cieszynie przekazał w niedzielę przed południem, że na miejscu pożaru w Kaczycach cały czas trwa akcja monitorowania pogorzeliska. - Pożar został ugaszony w sobotę w godzinach wieczornych. Wczoraj wieczorem na miejscu zostało jeszcze siedem zastępów, które dogaszały oraz monitorowały pogorzelisko. W tej chwili pracują tam wciąż jeszcze trzy zastępy ochotniczej straży pożarnej, które podają prąd wody w sytuacji, jeśli urządzenia pomiarowe wykażą w którymś z miejsc wzrost temperatury - wyjaśnił.
Jak przekazała Sylwia Pieczonka, płomieniami objętych było około 1500 metrów kwadratowych hali. Dym widoczny był między innymi w sąsiedniej wsi Pogwizdów.
Autor: mag,ek,est/tok,adso,ak / Źródło: tvn24.pl. Kontakt 24