Policja zatrzymała w poniedziałek mężczyznę, który jest podejrzewany o potrącenie kobiety w Karpaczu. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że 23-latek porzucił auto i uciekł z miejsca zdarzenia bez udzielenia pomocy rannej. Kobieta będzie musiała mieć amputowane nogi. Pierwszą informację o sobotnim wypadku oraz nagranie śmigłowca zabierającego poszkodowaną otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Jak poinformowała w poniedziałek Edyta Bagrowska, rzeczniczka jeleniogórskiej policji, 23-letni Karol D. został zatrzymany w miejscowości Ścięgny. Przebywał tam w domu kolegi. Kiedy policja zapukała do drzwi, poszukiwany próbował uciec przez okno. Został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu.
Do wypadku doszło w sobotę około godz. 21. Od tego momentu policja szukała mężczyzny, o pomoc prosiła też świadków zdarzenia.
Przeszukano też mieszkanie poszukiwanego. - Wiemy, że znaleziono tam narkotyki, a tą sprawą zajmuje się prokuratura. Wiemy, że zatrzymano brata poszukiwanego, ale śledczy nie łączą obu tych spraw - informowała reporterka TVN24 Olga Bierut.
Zostawił auto i uciekł
- Kierowca opla prawdopodobnie stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w kobietę przechodzącą poboczem - relacjonował przebieg wypadku asp. szt. Łukasz Dutkowiak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Jak dodał policjant, kierowca opla porzucił swoje auto i uciekł z miejsca zdarzenia. - Na miejscu nie ma monitoringu, ale byli świadkowie. Kobieta szła razem z mężem i znajomymi. To oni zaalarmowali policję i zadzwonili po pogotowie - dodała. Poszkodowana 68-latka przyjechała do Karpacza na wakacje.
Ranna 68-latka została przetransportowana śmigłowcem do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Monika Kowalska, rzecznik USK, poinformowała, że pacjentka będzie musiała mieć amputowane obie nogi.
Autor: mz,sc,tam//tka,popi