"Doszło do nagłego hamowania, po czym poczuliśmy uderzenie. Po minucie, dwóch, kiedy okazało się, że zderzyliśmy się z drugim pociągiem poproszono nas, żebyśmy pomogli osobom, które są ranne, które krzyczą, płaczą" - relacjonował @Tomasz, pasażer jednego z dwóch pociągów, które zderzyły się czołowo w pobliżu Szczekocin koło Zawiercia. Do tragedii doszło w sobotę około godziny 21. Według najnowszych informacji, zginęło co najmniej 16 osób, a 58 trafiło do szpitali. Prezydent podjął decyzję o wprowadzeniu żałoby narodowej.
"Jechałem pociągiem z Warszawy do Krakowa. Siedziałem wraz z pięcioma innymi osobami w ostatnim przedziale pierwszego wagonu za lokomotywą. W chwili uderzenia był ogromny huk, zgasły światła. Potężna siła pchała nas do przodu. Jak się zatrzymaliśmy to pytaliśmy, czy wszyscy żyją" – relacjonuje w mailu do redakcji Kontaktu 24 Robert.
"Kiedy zaświeciliśmy komórki okazało się, że jest wszystko w porządku. Staliśmy przechyleni i zaczęliśmy dzwonić po pomoc. Wykopaliśmy drzwi wahadłowe w korytarzu. Nasze drzwi do przedziału były otwarte, ponieważ mieliśmy problemy z ogrzewaniem. Po otwarciu tylnich drzwi na połączeniu wagonów można było wysiąść. Wróciliśmy po kurtki i cała szóstka o własnych siłach wysiadła z pociągu" – kontynuuje Robert. "Jesteśmy największymi szczęściarzami z wagonu. W przedziale przed nami nie było przejścia do przodu. Wagony za nami odczepiły się i znalazły się w odległości około 10 metrów" – dodaje pasażer.
"Ludzie krzyczeli, płakali"
"Nasz pociąg jechał z prędkością około 120-130 km/h. Doszło do nagłego hamowania, po czym poczuliśmy uderzenie. Obsługa pociągu poprosiła nas o nieopuszczanie pociągu. Po minucie, dwóch, kiedy okazało się, że zderzyliśmy się z drugim pociągiem poproszono nas, żebyśmy pomogli osobom, które są ranne, które krzyczą, płaczą (…) Jeden z wagonów jest przepołowiony, leży na drugim wagonie, lokomotywa jest przechylona o jakieś 45 stopni” - relacjonował Tomasz, inny pasażer.
Akcja ratownicza na wielką skalę
Bilans katastrofy kolejowej w Szczekocinach to 16 ofiar śmiertelnych i 58 rannych.
Na miejscu pracowało naraz około 450 strażaków z 40 zastępów straży pożarnej i 100 funkcjonariuszy policji. W akcji uczestniczyło też 35 karetek pogotowia i 2 śmigłowce ratunkowe. Ranni w katastrofie kolejowej znajdują się m.in. w szpitalach w Sosnowcu (9 osób), Zawierciu (9), Włoszczowie (7), Myszkowie (5), Jędrzejowie (4), Piekarach Śląskich (3), Miechowie (3), Dąbrowie Górniczej (3), w dwóch szpitalach w Częstochowie (łącznie 7). Osoby poszkodowane przebywają także w Katowicach, Krakowie, Kielcach, Czerwonej Górze k. Kielc, Busku Zdroju (po jednym pacjencie w każdym z szpitali). Na miejscu był premier Donald Tusk, ministrowie: spraw wewnętrznych, transportu oraz zdrowia. Przyjechał również prezydent Bronisław Komorowski, który zapowiedział, że po zakończeniu akcji, podejmie decyzję o ogłoszeniu żałoby narodowej.
Kancelaria Prezydenta poinformowała w niedzielę wieczorem, że prezydent podpisał rozporządzenie w sprawie wprowadzenia w dniach 5-6 marca na terytorium Polski żałoby narodowej. W czasie żałoby flagi państwowe na gmachach publicznych zostają opuszczone do połowy masztu; odwoływane są imprezy masowe, rozrywkowe, koncerty i imprezy sportowe
Autor: ak,mmt//tka,jaś