Połączenie religii i polityki znów wzbudza kontrowersje, tym razem w gminie Sobótka (powiat wrocławski). W tamtejszym kościele parafialnym wisi obraz z podobizną urzędującego burmistrza. Malowidło sprowokowało oskarżenia o przedwyborczą agitację, choć wisi tam od... 14 lat i nikomu wcześniej nie przeszkadzało. - Dlaczego niektórych zaczęło bulwersować tuż przed wyborami? - zastanawia się proboszcz parafii i dodaje, że takie uwiecznianie darczyńców jest wielowiekową praktyką w Kościele.
Malowidło znajduje się nad drzwiami do zakrystii. Obraz przedstawia Stanisława Dobrowolskiego, urzędującego burmistrza gminy Sobótka, w towarzystwie biskupa, proboszcza parafii ks. Ryszarda Staszaka oraz nieżyjącego już projektanta miejscowej kapliczki. Nad głową urzędnika artysta namalował Matkę Boską z małym Jezusem.
- Tydzień temu jedna z mieszkanek Sulistrowic poinformowała mnie, że został powieszony obraz burmistrza Dobrowolskiego z aureolą w kościele. Nie wierzyłem w to na początku. Dla mnie to jest skandal - mówi Robert Krajewski, jeden z mieszkańców i lokalny dziennikarz. Dodaje, że obraz pojawił się w trakcie kampanii wyborczej.
Przedwyborcza sugestia?
Okazuje się jednak, że historia obrazu jest dużo dłuższa, niż dyskusja na jego temat.
Ksiądz Rafał Kowalski, rzecznik prasowy Archidiecezji Wrocławskiej, przekazał, że obraz wisi tam od... 14 lat i nikt wcześniej nie miał do niego zastrzeżeń.
O malowidle, które ma rzekomo bulwersować mieszkańców, głośno zrobiło się dopiero teraz - na miesiąc przed wyborami, w których burmistrz ubiega się o reelekcję.
- Jak można polityka powiesić w kościele, gdzie idziemy się modlić. Nawet nie patrząc na to, czy zostało to powieszone trzy lata temu, dwa, rok, czy wczoraj - to jest burmistrz, polityk. Kościół to miejsce święte. Jakim świętym jest pan Dobrowolski? - pyta Krajewski.
- Na pierwszym planie są osoby, które przyczyniły się do budowy kościoła. To wiąże się z długą tradycją. Uwieczniało się fundatorów - odpowiada na zarzuty rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej.
Dodaje, że architekt, który pojawia się na obrazie, już nie żyje. - Dwie znajdujące się tam świeckie osoby są odznaczone przez papieża. Pan burmistrz i architekt mieli duży wkład w budowę kościoła - wyjaśnia.
Podobne oświadczenie przesłał ks. Ryszard Staszak, proboszcz parafii w Sulistrowicach. "Stanisław Dobrowolski to człowiek godny zaufania. Przez lata wspomagał nie tylko remonty świątyń w mojej parafii, ale także w wielu innych kościołach m.in. w Sobótce, w Nasławicach oraz np. we Wrocławiu" - przekazał ksiądz w oświadczeniu.
Właśnie to "wspomaganie" kościoła nie podoba się lokalnym urzędnikom i dziennikarzom.
"Finansuje kościoły z budżetu"
- Burmistrz sam łoży na kościoły, ale wydaje też bardzo dużo z budżetu. My mamy naprawdę duże potrzeby. Nie mamy kanalizacji w większości gminy. Wielu ludziom to się nie podoba. Mnie osobiście też nie - mówi sołtys Sulistrowic Ewa Jankowiak, kontrkandydatka Dobrowolskiego, która po raz drugi startuje w wyborach na burmistrza gminy Sobótka.
Uważa, że obraz z podobizną burmistrza nie powinien wisieć w takim miejscu. - Uważam to za dość niesmaczne, żeby aż tak pokazywać to, co tutaj się dzieje w gminie - dodaje.
Burmistrz, poproszony o odniesienie się do sprawy, odmówił komentarza.
Nie chcieli burmistrza
Jak się okazuje, historia z obrazem bardziej bulwersuje lokalnych urzędników, niż samych mieszkańców. Wielu z nich obrazu nigdy nie widziało, ani nawet o nim nie słyszało. A Ci, którzy widzieli, niekoniecznie mają coś przeciwko.
- Burmistrz może być, bo jest pobożny. Jako człowiek jest przyjemny - tłumaczy pani Rozalia, mieszkanka gminy. - W kościele są nie tylko figury świętych. Dawniej myślano, że kościół jest tylko dla świętych - mówi i dodaje, że osoby znajdujące się na obrazie są zasłużone dla kościoła.
Nie chcieli burmistrza?
Jesienią ubiegłego roku część mieszkańców wnioskowała o przeprowadzenie referendum ws. odwołania Stanisława Dobrowolskiego oraz Rady Miasta.
Lista zarzutów pod adresem burmistrza była długa. Zarzucano mu m.in. niegospodarność, wdanie się w konflikt z lokalnym środowiskiem biegaczy oraz prywatę (miał rzekomo wykorzystać swoją pozycję, co pomogło odrolnić mu 5 hektarów swojej działki).
Do referendum ostatecznie nie doszło, bo komisarz wyborczy odrzucił wniosek o jego przeprowadzenie.
Autor: aolsz, js, drud/ja