Ponad 1050 uszkodzonych dachów budynków, kilkaset zniszczonych samochodów, powalone drzewa, pozalewane ulice i posesje, to wstępny bilans potężnej burzy gradowej, jaka w środę po południu przeszła nad Bisztynkiem (woj. warmińsko-mazurskie). "Pomimo wielokrotnych objazdów tego miasta, nie znalazłem jednego dachu, który ocalał" - mówił w rozmowie z TVN24 burmistrz Bisztynka. To, co działo się w mieście, zarejestrowała @Marta. Do redakcji Kontaktu 24 przyszło wiele zdjęć pokazujących skutki niszczycielskiego gradu.
Nawałnica, jaka w środę przeszła nad Bisztynkiem spowodowała ogromne straty, których wartość szacowana może być w milionach złotych.
"Uszkodzone zostały dachy na 1050 obiektach, z czego ponad 300 na domach mieszkalnych. Straty są ogromne, a to na razie wstępny bilans"- powiedział w czwartek rano Paweł Frontczak z Komendy Głównej Policji.
Zawaleniu uległa część dachu nad halą widowiskową ośrodka kultury. Woda zalała bibliotekę. Z kościoła parafialnego zostało zerwanych kilkaset dachówek.
"Miasto praktycznie legło w gruzach" "To ogólna tragedia dla mieszkańców i władz samorządowych. Około 15 minut zadecydowało o tym, że miasto praktycznie legło w gruzach. Około 330 budynków uległo zniszczeniu. Pomimo wielokrotnych objazdów tego miasta nie znalazłem jednego dachu, który ocalał" - mówił w środę w rozmowie z reporterem TVN24 Adamem Krajewskim, burmistrz Bisztynka - Jan Wójcik.
Strażacy w akcji
Przez całą noc ze skutkami nawałnicy walczyło ponad 200 strażaków z całego województwa warmińsko- mazurskiego. Ich działania polegały głównie na zabezpieczeniu zniszczonych dachów, wypompowaniu wody z zalanych domostw i usuwaniu powalonych na drogi drzew.
O godz. 23.30 pod przewodnictwem wojewody w Urzędzie Miasta zebrał się sztab kryzysowy. Na miejsce przyjechali m.in. burmistrz, służby pomocy społecznej i pracownicy komunalni. Nie ma żadnych informacji o osobach poszkodowanych.
Dachy "jak szwajcarski ser"
Według Tomasza Gacha z wydziału zarządzania kryzysowego urzędu gminy w Bisztynku gradobicie uszkodziło wszystkie kryte dachówkami domy w miasteczku. Jak ocenił, dachy wyglądają "jak szwajcarski ser". W najgorszym stanie jest budynek szkoły, z której wiatr zerwał całą zachodnią część pokrycia dachu. "Z nieba spadał grad wielkości piłek do tenisa, łamał gałęzie drzew, wybijał dziury nawet w ziemi. Większość samochodów ma wybite szyby i uszkodzone karoserie" - powiedział w rozmowie z PAP urzędnik. Po przejściu nawałnicy nad Bisztynkiem wciąż padał deszcz, a woda wlewała się do wnętrza domów przez uszkodzone dachy. Ze sklepów błyskawicznie wykupiono wszystkie plandeki i folię do zabezpieczenia uszkodzonych dachówek i szyb. Dlatego wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski wystąpił do Komendanta Głównego PSP o 500 plandek do zabezpieczenia.
Działa sztab kryzysowy Jak poinformowała w środę rzeczniczka wojewody Edyta Wrotek, do Bisztynka pojechali przedstawiciele wojewody, którzy mają ocenić rozmiary strat. "Uruchamiamy też służby socjalne. Poszkodowane rodziny mogą liczyć na zapomogi w wysokości 6 tys. zł" - zapowiedziała Wrotek. W środę wieczorem o organizacji pomocy dla poszkodowanych rozmawiał z wojewodą warmińsko-mazurskim minister administracji i cyfryzacji Michał Boni.
Gwałtowne burze przeszły również m.in. przez Białystok, Węgorzewo i Kętrzyn. ZOBACZ ZDJĘCIA I FILMY Z ZALANYCH ULIC
Autor: kde,mmt//tka,jaś