"W okolicy Synów Pułku w Warszawie był pościg. Doszło do użycia broni" - napisał na Kontakt 24 internauta. Stołeczna policja potwierdziła w czwartek rano, że oddano strzał w kierunku auta, po tym jak kierowca, nie chcąc poddać się kontroli, potrącił policjanta. Mężczyzna trafił do szpitala z rana postrzałową.
"W środę wieczorem policjanci z warszawskiej Woli podjęli interwencję wobec dwóch mężczyzn siedzących w zaparkowanym przy ul. Górczewskiej fordzie mondeo. Jeden z funkcjonariuszy podszedł do kierowcy chcąc go wylegitymować i sprawdzić dokumenty pojazdu. Ten, na widok policyjnych odznak, uruchomił silnik. Policjant otworzył drzwi auta i usiłował wyciągnąć kluczyki ze stacyjki lecz nie udało mu się to. Kierowca z impetem ruszył" - poinformowało w czwartek rano w komunikacie biuro prasowe Komendy Stołecznej Policji.
Padły strzały
Policjant wypadł z odjeżdżającego auta. Został ranny w rękę. Samochód ruszył wprost na drugiego z funkcjonariuszy. Ten, widząc całe zajście sięgnął po broń i strzelił w kierunku forda. Mężczyzna ominął go jednak i zaczął uciekać.
Po kilkudziesięciu metrach z jadącego coraz szybciej samochodu wyskoczył pasażer. Już po chwili był w rękach policji. Z kolei kierowca forda zakończył swoja ucieczkę na skrzyżowaniu Powstańców Śląskich i Synów Pułku. Okazało się, że strzelający do zbliżającego się pojazdu funkcjonariusz, trafił kierowcę. Mężczyzna z raną postrzałową został przewieziony do szpitala. Jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
"Zasadność użycia broni sprawdzą służby kontrolne policji. Jest to rutynowe działanie w tego typu przypadkach" – wyjaśnił w rozmowie z tvnwarszawa.pl Mariusz Mrozek, rzecznik prasowy KSP. "Łuski na ulicy"
W środę wieczorem stołeczna policja nie komentowała informacji o użyciu broni. "Na ulicy leżały łuski" - pisała na Kontakt 24 jedna z mieszkanek. "Na miejscu było około 15 jednostek policji, tajniacy, karetki" - informował internauta @ulver.
„Ze względu na dobro postępowania nie mogę udzielić teraz więcej informacji" - mówił w środę wieczorem Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji.
Autor: kde//ja