- Kiedy wyszedłem z pokoju, poczułem dym i pobiegłem do recepcji, podejrzewając, że coś się pali - mówi pan Grzegorz, który będąc na wczasach w Turcji, był świadkiem pożaru pokoju hotelowego i - jak twierdzi - to on postawił na nogi niczego nieświadomych gości hotelowych. Na Kontakt 24 przesłał również nagranie. Jak poinformowały lokalne media, w pożarze zginęła jedna osoba.
Reporter 24 podczas wczasów w Turcji był gościem 5-gwiazdkowego hotelu w miejscowości Türkler, położonej na wybrzeżu Morza Śródziemnego. W czwartek, 2 czerwca, obudził się o 4 nad ranem, szykował się do wyjazdu na wycieczkę do Istambułu.
- Kiedy wyszedłem z pokoju, poczułem dym i pobiegłem do recepcji, podejrzewając, że coś się pali. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem ogień w pokoju na pierwszym piętrze - opowiada pan Grzegorz.
Jak dodaje, żadne czujniki przeciwpożarowe w hotelu nie działały. Z tego powodu pan Grzegorz zaczął krzyczeć i walić po drzwiach kolejnych pokojów na 5. i 4. piętrze, żeby obudzić niczego nieświadomych gości hotelowych.
"Dzięki wycieczce żyjemy"
- Po kilkunastu minutach przyjechał wóz strażacki, ale i tak zajechał ze złej strony i z dosłownie jednym strażakiem z drabiną. Na miejscu była już też karetka. Dopiero później dołączyły kolejne zastępy i ich syreny wybudziły pozostałych gości, którzy w porę ewakuowali się - mówi Reporter 24, który jest na co dzień jest strażakiem ochotnikiem.
- Dzięki tej wycieczce żyjemy. Na tych dwóch piętrach było około 200 osób. Nowo wybudowany hotel, ale kwestie bezpieczeństwa zostały zaniedbane. Chyba nic nie zostało podłączone. Panował kompletny chaos - dodaje.
Miejscowe media poinformowały, że w wyniku pożaru hotelowego pokoju zginęła jedna osoba, kobieta.
Autor: kz/aw