"Ale numer. Nie ma się co śmiać" - tak Sławomir Nowak, minister transportu skomentował sytuację, w której znalazł się pasażer pociągu TLK. Pan Artur został pokąsany przez pluskwy. "Zauważyłem, że coś po mnie chodzi. Po zgnieceniu robaków rozpryskiwała się z nich krew i charakterystycznie śmierdziały. Po zapaleniu światła zobaczyłem, że wokół siedzeń i zagłówka chodzi mnóstwo pluskiew"- opisuje w mailu do redakcji Kontaktu 24. PKP Intercity przeprasza podróżnego i zapewnia, że trwa postępowanie wyjaśniające.
"Z pustego i Salomon nie naleje"
Informacja o pluskwach w pociągu dotarła do ministra transportu, Sławomira Nowaka. "Ale numer. Nie ma się co śmiać" - skomentował incydent w programie "Fakty po Faktach" na antenie TVN24. "Analizowałem to doniesienie, poprosiłem o wnikliwy raport" - dodał minister.
Minister przyznał, że nie jest zadowolony z poziomu świadczonych usług jeżeli chodzi o czystość i stan taboru polskich kolei. "Bardzo często powtarzam: 'z pustego i Salomon nie naleje', jeżeli średni wiek wagonu pasażerskiego w naszym kraju to jest 28 lat. Poziom zużycia tych wagonów jest straszliwy" - wyjaśnił Nowak.
Minister zapewnił, że konsekwentnie poprawiana jest jakość taboru, a w planach są także zakupy nowych wagonów. "Za dwa, trzy lata pojedziemy na lepszych warunkach. To wszystko wymaga pieniędzy i czasu" - dodał.
Uciążliwy towarzysz podróży
Pasażer, którego pokąsały pluskwy jechał w ostatnim wagonie pociągu TLK54162/3 relacji Gdynia-Katowice.
"Siedziałem w przedziale, czytałem książkę, kiedy nagle poczułem, że coś chodzi po moim karku. Zignorowałem to" - relacjonuje pan Artur. "Po chwili kiedy byłem już sam w przedziale, zgasiłem światło i nie wiadomo skąd pojawiło się mnóstwo takich samych insektów. Zacząłem się zastanawiać co to jest, pomyślałem że to pluskwy. (...) W ciągu kilku minut zabiłem trzy czy cztery podobne robaczki. Pełno pluskiew miałem w plecaku w którym trzymałem laptopa i w walizce z ciuchami" - opowiada pasażer, który został pokąsany przez owady.
Przed wyjściem pan Artur zgłosił problem konduktorowi. "Ten nie zamknął wcale tego wagonu, po prostu podziękował mi za informację" - mówi pasażer. "Wysiadając zauważyłem, że w tym samym przedziale rozsiada się rodzina z dziećmi. Niestety nic już nie mogłem zrobić, bo pociąg ruszał" - dodaje mężczyzna.
Pan Artur wcześniej zgłosił sprawę na infolinię przewoźnika. Tam zapewniono go, że sprawa jak najszybciej zostanie przekazana kierownikowi pociągu. Został również poproszony o nadesłanie drogą mailową pisemnej reklamacji. Nadal czeka na jej rozpatrzenie.
Trwa postępowanie wyjaśniające
Do sprawy odniosła się Małgorzata Sitkowska, rzecznik prasowy PKP Intercity. "Trwa postępowanie wyjaśniające wobec konduktora, który powinien zawiadomić kierownika pociągu i wyłączyć przedział lub - jeśli to potrzebne - cały wagon z ruchu" - poinformowała w przesłanym do naszej redakcji komunikacie.
"Drużyna konduktorska oprócz kontroli biletów ma również służyć pomocą i być gospodarzem na pokładzie pociągu, dlatego nawet zaniechanie podjęcia działań jest naszym zdaniem niedopuszczalne. Jeżeli postępowanie wykaże właśnie taką postawę, wobec naszego pracownika lub pracowników, zostaną wyciągnięte konsekwencje" - wyjaśnia Sitkowska.
Cykliczne kontrole w wagonach
Rzeczniczka zapewniła, że "wagony w pociągach PKP Intercity są sprzątane zarówno po przyjeździe jak i przed wyjazdem. Ponadto wagony są poddawane cyklicznym kontrolom stanu czystości".
"Prawdopodobną przyczyną pojawienia się insektów w wagonie było przewożone zwierzę, np. pies" - informuje rzeczniczka.
PKP Intercity przeprasza
"Podróżnego za zaistniałe zdarzenie chciałabym w imieniu Spółki przeprosić i zapewnić, że wszystkie wagony z pociągu TLK54162/3 relacji Gdynia-Katowice zostały już dokładnie sprawdzone i poddane gruntownemu, specjalnemu czyszczeniu.
Autor: aw,js,kde/jaś,tka