Bazar przeniesiony na pętlę przy Polaka w Warszawie przyciąga klientów, ale też niebezpieczne sytuacje. Reporterka 24 zaalarmowała, że samochody są zaparkowane gdzie popadnie, auta jeżdżą po trawnikach i chodnikach, a mieszkańcy czują się zagrożeni. Zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
"To, co się dzieje w godzinach działania bazarku jest nie do pomyślenia - okolicznym mieszkańcom strach wyjść z domu, bo można zostać potrąconym przez jeżdżące po trawnikach i chodnikach auta. Nie mówiąc już o możliwości dojechania gdziekolwiek, szczególnie w okolicy skrzyżowania z ulicą Lanciego, gdzie nie ma świateł, a auta skręcają w dowolne kierunki, łamiąc przepisy" - poinformowała Reporterka24 moniwersto.
I dodała, że auta są zaparkowane gdzie popadnie - na przystanku, przejściach dla pieszych, chodnikach a nawet na ulicy. - Niszczone są trawniki. Niestety, mimo zgłoszenia, straż miejska nie pojawiła się na miejscu - podkreśliła Reporterka 24.
Nie mogli budować obwodnicy
Zarząd Transportu Miejskiego długo bronił się przed oddaniem pętli pod bazar. Pod koniec lipca ubiegłego roku ogłosił konkurs na dzierżawę. Nie został on jednak rozstrzygnięty z "przyczyn proceduralnych", a ratusz rozpoczął procedurę "wygaszenia stałego zarządu", co w praktyce oznaczało przejęcie terenu przez miasto.
Krótko potem ogłoszono drugi, tym razem miejski, konkurs na targowisko w tym miejscu. Wygrało go stowarzyszenie, na czele którego stał Piotr Karczewski, radny Ursynowa z ramienia PO. Ta sama organizacja zarządza bazarem "Na Dołku". Karczewski zadeklarował kilkanaście dni temu, że po przenosinach bazaru na pętlę, zrezygnuje z kierowania stowarzyszeniem. Tak też się stało.
Kupcy przez kilka miesięcy nie chcieli opuścić starej lokalizacji przy Braci Wagów, a drogowcy nie mogli budować obwodnicy.
Autor: ran/pm / Źródło: tvnwarszawa.pl