Nadpalone wnętrze samochodu, dziura w kole. O szczęściu w nieszczęściu może mówić właściciel auta, w które uderzył piorun. Jak się okazuje, nie jest to aż tak nieprawdopodobna sytuacja, jak mogłoby się to wydawać. Zdjęcia uszkodzonego auta ze Zbąszynka (woj. lubuskie) otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Piorun uderzył w auto pana Damiana podczas sobotniej burzy. Pojazd stał nie na parkingu, a na poboczu, nieopodal budynku mieszkalnego.
- Żona opowiadała, że wybuchł pożar w aucie. Trzeba było wybić tylną szybę, żeby ugasić ogień - mówi właściciel auta. I wylicza szkody: - Spalone tylne siedzenia od połowy i antena, dziura w dachu, a wygląda też na to, że wyładowanie wyszło przez przednią felgę, bo w kole jest dziura.
Jak podkreśla, szczęście w nieszczęściu, że nikogo w środku nie było. - Wygląda na to, że samochód wcale nie jest bezpiecznym miejscem - dodaje.
Samochód jako klatka Faradaya?
Jak podaje portal tvnmeteo.pl, paradoksalnie wnętrze auta jest bezpiecznym schronieniem podczas burzy, bo w dużym przybliżeniu tworzy klatkę Faradaya. To metalowy ekran mający chronić przed polem elektrostatycznym, wymyślony i skonstruowany w 1836 r. przez angielskiego fizyka Michaela Faradaya. Pole elektryczne nie przenika przez taki ekran pozostając na jego powierzchni. Niezależnie od tego, jak silnie jest ona naładowana, wewnątrz nie występuje pole elektryczne. Samochód od bycia idealnym przykładem klatki Faradaya dzieli tylko obecność okien.
Samochód czy samolot nie są klatkami Faradaya sensu stricto dr Tomasz Rożek
- Samochód czy samolot nie są klatkami Faradaya sensu stricto, bo tych metalowych części obudowy zewnętrznej dotykają materiały łatwopalne. Duży ładunek to także wysoka temperatura, a pożar jest prawdopodobny - wyjaśnia dr Tomasz Rożek, fizyk i dziennikarz naukowy.
- Bezpieczeństwo ludzi w samochodzie czy samolocie dotyczy nie bezpieczeństwa całkowitego, tylko bezpieczeństwa elektrycznego. Innymi słowy, jeżeli tylko pasażer nie dotyka metalowych części samochodu, nie zostanie porażony prądem - opisuje dr Rożek, który prowadzi również stronę Nauka. To lubię.
"Mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe"
Jak podkreśla, oglądając zdjęcia nadesłane do naszej redakcji, historia Reportera 24 wcale nie wydaje się nieprawdopodobna.
- Sytuacja z pożarem wnętrza auta po uderzeniu pioruna jest mało prawdopodobna, ale nie niemożliwa. Świat jest bogaty - mówi prof. Szymon Malinowski z Zakładu Fizyki Atmosfery Uniwersytetu Warszawskiego.
- Wszystko zależy od tego, gdzie jest najmniejszy opór, gdzie prąd popłynie przez samochód. W przypadku, gdy fragmenty auta są wilgotne, może się zdarzyć, że prąd może popłynąć nie przez karoserię, ale innymi drogami. Wtedy może się coś zapalić - tłumaczy.
Autor: kz/popi / Źródło: tvnmeteo.pl, Kontakt 24