80-letni pilot awionetki, który w niedzielę wieczorem rozbił się swoją maszyną na drzewach, usłyszał zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu powietrznym. Wbrew temu, co podawała wcześniej policja, rzeczniczka krakowskiej Prokuratury Okręgowej poinformowała, że mężczyzna posiadał aktualną licencję pilota. Ultralekka maszyna zaczepiła się na szczytach pięciometrowych drzew w niedzielę wieczorem, podczas lotu nad Wielmożą koło Skały (woj. małopolskie). O wypadku redakcję Kontaktu 24 poinformowali internauci.
Prokuratura: Stworzył ryzyko katastrofy w ruchu powietrznym
Jak poinformowała we wtorek Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka krakowskiej Prokuratury Okręgowej, 80-letni pilot awionetki usłyszał zarzut naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu powietrznym. Według prokuratorów, mężczyzna nie zdecydował się na lądowanie przed zapadnięciem zmroku, nie skontaktował się także przez radiostację ze służbami lotniczymi ani ratunkowymi, aby uzyskać informację o swoim położeniu i wyznaczeniu miejsca do awaryjnego lądowania.
Zdaniem prokuratury, mężczyzna decydując się na lądowanie w tych okolicznościach, stworzył ryzyko katastrofy w ruchu powietrznym oraz naraził na niebezpieczeństwo wielu ludzi.
Nie znał częstotliwości służb naziemnych
Pilot Alfred S. nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Argumentował, że stracił orientację w terenie i widząc, że kończy mu się paliwo, postanowił lądować w miejscu, które wydawało mi się bezpieczne. Nie kontaktował się z służbami naziemnymi, ponieważ - jak zeznał - nie znał ich częstotliwości.
Jednak miał uprawnienia
Wbrew wcześniejszym informacjom policji, prokuratura podała, że pilot awionetki jednak posiadał aktualną licencję.
Zawisł na drzewach
Akcja sprowadzania na ziemię 80-letniego pilota awionetki, który w niedzielę około godziny 18 wraz z maszyną zawisł na czterech drzewach, trwała kilka godzin. Po wypadku stan mężczyzny lekarze określili jako dobry.
Jak informował Dariusz Nowak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, pilot leciał z Czech. "O wypadku policję poinformował mieszkaniec wsi, który zauważył, że coś błyszczy na drzewach. Gdy podszedł okazało się, że jest to awionetka. Uwięziony na wysokości pięciu metrów pilot wzywał pomocy" - relacjonował rzecznik.
Do ściągnięcia z drzew awionetki wykorzystano dwig.
Autor: ak/jaś,tka