Zamiast wypoczywać na tunezyjskiej plaży 160 pasażerów, przez awarię samolotu, koczowało na lotnisku przez kilkanaście godzin. "Dzieci spały na ławkach, płakały, były głodne" - relacjonowała na antenie TVN24 pasażerka. Dla niedoszłych wczasowiczów zorganizowano hotel, jednak okazało się, że ich bagaże utknęły w uszkodzonym samolocie.
"Od 9 godzin jesteśmy na lotnisku, wylot mamy opóźniony o prawie 7 godzin, a najgorsze jest to, że nie wiemy, ile to jeszcze potrwa. Miał być wymarzony wyjazd do Tunezji, a jest koczowanie na lotnisku" - napisał na Kontakt24 Andrzej.
Na lot do Monastyru czekało ponad 140 osób. Samolot miał wystartować o 8.30, tak się jednak nie stało. Pasażerowie nie mogli uzyskać informacji, o której wylecą. O godz. 14.00 dowiedzieli się, że trafią do hotelu. Okazało się jednak, że ich bagaż pozostał w zepsutym luku bagażowym.
"Dzieci były głodne, płakały"
"Dzieci nie dostały nic do picia, nic do jedzenia. Nikt się nami kompletnie nie interesował. Dzieci spały na ławkach, płakały, były głodne. Bardzo się cieszymy, że opuściliśmy teren lotniska. Zastanawiamy się, czy nie zrezygnować z tych "bardzo udanych" wakacji" – mówiła reporterowi TVN24 jedna z pasażerek na lotnisku.
"Miło było w końcu po 14 godzinach wyjść na świeże powietrze. Na lotnisko przyjechaliśmy około 6.30 Przez prawie 11 godzin panował chaos informacyjny" – żalił się inny pasażer.
Jak twierdzą turyści, poinformowało ich, że w samolocie doszło do awarii zasilania, a linie muszą sprowadzić część do samolotu z Tunezji. Odlot zaplanowano o północy.
Autor: aolsz, lata\mtom