Nikomu nieznany 32-latek zasiadł za kierownicą autobusu i wyjechał z zajezdni autobusowej na ulicę Towarową w Tychach (woj. śląskie). Pracownicy zajezdni zdziwili się, bo mężczyzna jechał pod prąd, bramą wyjazdową. Był pijany. Pierwsze informacje i zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Do nietypowego zdarzenia doszło w czwartek o godz. 11.15.
- Szlaban był podniesiony, bo akurat do zajezdni wjeżdżało pogotowie techniczne. Myśleli, że coś się stało kierowcy autobusu, bo wjechał na psa zieleni, uszkadzając samochód osobowy - powiedział Michał Kasperczyk, rzecznik Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Tychach.
Miał 3,5 promila
Dlatego pracownicy techniczni szybko znaleźli się przy autobusie, gdy ten zatrzymał się na krawężniku i otworzyli drzwi awaryjnie, z zewnątrz. Wtedy okazało się, że kierowcy autobusu nie ma, a za kierownicą siedzi nieznany nikomu 32-latek. Kompletnie pijany.
- To był pasażer autobusu. Zasnął, a gdy się obudził w zajezdni, usiadł za kierownicą i postanowił odjechać - poinformowała Barbara Kołodziejczyk, rzeczniczka tyskiej policji.
Pasażer miał ponad 3,5 promila alkoholu we krwi i w tej chwili trzeźwieje w policyjnym areszcie.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice