Linki paralotni zaczepiły o sanki toru saneczkowego, w których jechało dwoje dzieci. Mężczyzna wystartował ze szczytu góry Żar (woj. śląskie). Paralotniarz poczuł silny podmuch wiatru, który zniósł go nad tor saneczkowy. Informacje o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Paralotniarz wystartował ze szczytu góry Żar (woj. śląskie) w czwartek o godz. 12:30. - 52-latek z Krakowa po przeleceniu około 50 metrów poczuł silny podmuch wiatru z prawej strony - relacjonowała w rozmowie z Kontaktem 24 st. asp. Mirosława Piątek z Komendy Powiatowej Policji w Żywcu.
Linki zaczepiły o wagonik
Mężczyzna stracił sterowność, zniosło go na pobliski tor saneczkowy. - Wylądował za ogrodzeniem oddzielającym tor, jednak czasza paralotni spadła na tor, linki zaczepiły się o sanki, którymi jechało dwoje dzieci w wieku 8 i 11 lat - mówiła policjantka. Linki zaplatały się w mechanizm jezdny. - Paralotniarza przeciągnęło po ziemi, jednak ani jemu ani dzieciom nie stało się nic poważnego. Skończyło się na otarciach i stłuczeniach.
Jak podkreśliła rzecznik żywieckiej komendy, paralotniarz był trzeźwy i miał wszystkie pozwolenia niezbędne do odbycia lotu. Tor saneczkowy funkcjonuje normalnie.
Autor: rydz/aw