Ośmiolatek w ciężkim stanie w szpitalu, jest cały poparzony. Zarzuty i areszt dla matki i ojczyma

Śmigłowiec LPR zabiera chłopca do szpitala

Ojciec ośmioletniego chłopca odwiedził go w poniedziałek i powiadomił służby, że syn z obrażeniami ciała leży w łóżku - wynika z informacji policyjnych. Chłopiec trafił do szpitala, gdzie stwierdzono nieleczone dotąd obrażenia: oparzenia głowy, tułowia i kończyn, powstałe około tygodnia wcześniej oraz złamania powstałe w ciągu ostatniego miesiąca. Nagranie przedstawiające akcję zespołu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zabrał dziecko do szpitala, otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Śmigłowiec LPR zabiera chłopca do szpitala

Czytaj też na tvn24.pl

Jak informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek, we wtorek zostało wszczęte śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa ośmioletniego chłopca i spowodowania u niego ciężkich obrażeń ciała w postaci oparzeń głowy, klatki piersiowej i kończyn.

- Śledztwo to będzie także dotyczyć znęcania się nad tym chłopcem ze szczególnym okrucieństwem oraz narażania go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia - powiedział Ozimek.

Prokurator dodał, że do usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkich obrażeń ciała doszło pod koniec marca, kilka dni przed wieczorem 3 kwietnia, kiedy przestępstwo zostało ujawnione. Natomiast - jak przekazał - znęcanie trwało "od jakiegoś czasu".

Ojczym podejrzany o usiłowanie zabójstwa, matka miała mu pomagać w znęcaniu się

W środę opiekunowie dziecka - 35-letnia matka Magdalena B. i 27-letni ojczym Dawid B. usłyszeli zarzuty w tej sprawie. - Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn - powiedział Ozimek.

27-latkowi zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.

- Będziemy ustalać, w jakim okresie się to działo - dodał prokurator. Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Chodzi o to, że nie reagowała na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem. Zgodnie z Kodeksem karnym za pomocnictwo odpowiada osoba, która wbrew prawnemu obowiązkowi niedopuszczenia do popełnienia przestępstwa swoim zaniechaniem ułatwia jego popełnienie. Obowiązek opieki matki nad dzieckiem wynika z Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

Jak przekazał Ozimek, Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Prokurator złożył w sądzie wniosek o aresztowanie obojga podejrzanych na trzy miesiące, motywując go surową karą i obawą matactwa.

Aresztowani na trzy miesiące

O uwzględnieniu wniosków prokuratury o zastosowanie najsurowszych środków zapobiegawczych wobec podejrzanych poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie Dominik Bogacz. - Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące. Postanowienie oczywiście nie jest prawomocne, można je zaskarżyć, ale wykonalne - dodał sędzia.

Oparzenia powstały tydzień wcześniej, złamania - w ciągu ostatniego miesiąca

Lotnicze Pogotowie Ratunkowe przewiozło chłopca do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Został tam przyjęty w poniedziałek o 14.30. Jak powiedział w środę na briefingu koordynator Centrum Urazowego dla Dzieci w GCZD Andrzej Bulandra, "anestezjolodzy walczą, żeby dziecko przeżyło i żeby konsekwencje oparzeń były jak najmniejsze".

- Stwierdziliśmy u chłopca rozległe obrażenia, które w naszej opinii powstały co najmniej kilka dni wcześniej. Były to oparzenia głowy, tułowia i kończyn oraz złamania kończyn - wymienił Bulandra. Jak opisał, oparzenia obejmują jedną czwartą powierzchni ciała, całą twarz i powstały około tydzień do 10 dni przed przyjęciem do szpitala. Nie wiadomo, czy i jaką substancją został oblany chłopiec. Miał spalone włosy. Lekarz dodał, że złamania powstały w ciągu ostatniego miesiąca. Podkreślił, że żadne obrażenia nie były wcześniej leczone.

Ośmiolatek jest teraz w ciężkim stanie. Przebywa na oddziale intensywnej terapii, jest w śpiączce farmakologicznej. Jak powiedział Bulandra, zostanie wybudzony, kiedy nie będzie to kolidowało z zabiegami. We wtorek przeszedł pierwszą operację, zaplanowano kilka kolejnych, mają być wykonywane co drugi dzień, ich celem będzie usunięcie martwicy i prawdopodobnie także przeszczep skóry. - Złamania się wygoją. Natomiast blizny, które powstaną po oparzeniach mogą w sposób istotny wpływać zarówno na jego wygląd, jak i zdolność do poruszania się -powiedział Bulandra. - Dziecko jest w stanie zagrożenia życia. Było zaniedbane, wychudzone, odwodnione, brudne - dodał lekarz.

W rodzinie jest więcej małych dzieci, najmłodsze ma pół roku

Dramat ośmioletniego chłopca rozegrał się w jednym z mieszkań w dzielnicy Stradom w Częstochowie. Dziecko mieszka z 35-letnią matką i jej 27-letnim mężem. - W poniedziałek odwiedził go ojciec i powiadomił policję, że dziecko z obrażeniami ciała leży w łóżku - powiedziała Barbara Poznańska, rzeczniczka policji w Częstochowie.

Olga Dargiel, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie, potwierdziła, że w rodzinie ze Stradomia było więcej dzieci. - Zostały zabezpieczone przez policję, sprawa jest w sądzie rodzinnym - powiedziała.- W poniedziałek dzieci zostały oddane pod opiekę najbliższej rodziny. Są bezpieczne. Zostały przebadane przez lekarza, nie stwierdzono żadnych obrażeń. O dalszych ich losach zdecyduje sąd - poinformowała nas Poznańska. Nie podała liczby dzieci. - Najmłodsze - tej zatrzymanej pary - ma sześć miesięcy - przekazała.

Rodzina była pod opieką MOPS. Jak mówi Dargiel, od kilku miesięcy przebywali poza Częstochową, wrócili do miasta około cztery tygodnie temu. - Pracownicy socjalni rozeznawali sytuację rodziny w środowisku szkolnym i przedszkolnym i nigdzie nie było zgłoszeń, interwencji, podejrzeń, że była stosowana przemoc wobec dzieci - stwierdziła Dargiel. Dodała, że w tych ostatnich czterech tygodniach dowiedzieli się, że chłopiec złamał rękę. - Został wtedy zaopatrzony w szpitalu - zapewniła. Jak poinformowała Poznańska, policjanci nie prowadzili w tej rodzinie procedury Niebieskiej Karty.

Autor: mag/ tam, adso / Źródło: tvn24.pl

Ważny temat?

Podziel się!

Ważny temat?

Podziel się!

Czekamy na Wasze:

Pozostałe wiadomości

Na Kontakt24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać auto, które na trasie ekspresowej S8 na wysokości Szumowa (woj. podlaskie) jedzie pod prąd. Autor filmu zrelacjonował nam, że sytuacja była bardzo niebezpieczna, bo gdyby kierowca auta jadącego lewym pasem nie zjechał w porę na prawy, mogło dojść do tragedii. Sprawą zajmuje się policja. 

Jechał drogą ekspresową pod prąd, szuka go policja. "To było przerażające". Nagranie

Jechał drogą ekspresową pod prąd, szuka go policja. "To było przerażające". Nagranie

Źródło:
Kontakt24, tvn24.pl

"Bezpieczeństwo dziecka zeszło na drugi plan", "skrajna nieodpowiedzialność" - tak pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego i ratownicy GOPR opisują zachowanie turystki, która poza szlakiem wspinała się z małym dzieckiem na Śnieżkę. Obrana przez nią trasa wiodła bardzo stromym zboczem. Wycieczka mogła skończyć się tragedią.

Poza szlakiem wchodziła z dzieckiem na Śnieżkę. "Chciała się sprawdzić"

Poza szlakiem wchodziła z dzieckiem na Śnieżkę. "Chciała się sprawdzić"

Źródło:
TVN24

We wtorek wieczorem we Wrocławiu spadł pierwszy śnieg tej jesieni. To kolejny region, w którym w ostatnich dniach pojawił się biały puch. Na Kontakt24 otrzymaliśmy zdjęcia nie tylko z zabielonej stolicy Dolnego Śląska, ale również z innych miast.

Pierwszy śnieg we Wrocławiu. Nagranie

Pierwszy śnieg we Wrocławiu. Nagranie

Źródło:
tvnmeteo.pl, IMGW

42 pasażerów nie poleciało z Katowic do niemieckiego Dortmundu. Wszystko przez to, że samolot nie poczekał na osoby, które utknęły w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. Lotnisko przeprasza za zaistniałą sytuację i zapowiada wyciągnięcie "wniosków na przyszłość". Jak poinformowała nas przedstawicielka linii lotniczej, "standardową procedurą jest zamykanie naszych bramek wejściowych na czas".

Utknęli w kolejce do kontroli bezpieczeństwa, samolot odleciał bez 42 pasażerów. Jest odpowiedź linii lotniczych

Utknęli w kolejce do kontroli bezpieczeństwa, samolot odleciał bez 42 pasażerów. Jest odpowiedź linii lotniczych

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

2,8 promila alkoholu w organizmie miał 40-letni mężczyzna, który, kierując samochodem, doprowadził do czołowego zderzenia z zaparkowanym przed posesją w miejscowości Piaski koło Zduńskiej Woli (Łódzkie) samochodem. Jak informuje policja, w zaparkowanym pojeździe przebywały trzy osoby, na szczęście nikt nie ucierpiał. Samochód sprawcy został zabezpieczony i trafił na policyjny parking. Informacje i nagranie ze zdarzenia otrzymaliśmy na Kontakt24.

Zjechał na prawą stronę i uderzył w zaparkowany samochód. Nagranie

Zjechał na prawą stronę i uderzył w zaparkowany samochód. Nagranie

Źródło:
Kontakt24, tvn24.pl

- Używaliśmy sygnałów świetlnych, dźwiękowych i trąbiliśmy na niego - relacjonuje ratownik pogotowia ratunkowego. Samochód, który jechał przed karetką nie ustąpił pojazdowi pierwszeństwa. Transport był pilny i liczył się czas. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt24.

Liczyła się każda sekunda. Kierowca nie ustępował karetce. Nagranie

Liczyła się każda sekunda. Kierowca nie ustępował karetce. Nagranie

Źródło:
Kontakt24

W gdańskim Nowym Porcie, ale nie tylko, słychać było we wtorek rano wybuchy. Jak się później okazało, to była akcja Centralnego Biura Śledczego Policji związana z przestępczością narkotykową.

Uzbrojeni funkcjonariusze i wybuchy w Gdańsku. "Dynamiczna akcja" CBŚP

Uzbrojeni funkcjonariusze i wybuchy w Gdańsku. "Dynamiczna akcja" CBŚP

Źródło:
TVN24, PAP

W sobotę mieszkańcy Wrocławia mogli zobaczyć gęsty, czarny dym unoszący się nad miastem. Źródło ognia znajdowało się przy ulicy Hubskiej. Strażacy przekazują, że płonęły śmieci i opony, a w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Zdjęcia obłoków dymu, które spowiły miasto, dostaliśmy na Kontakt24.

Gęsty, czarny dym nad Wrocławiem

Gęsty, czarny dym nad Wrocławiem

Źródło:
tvn24.pl, Kontakt24

Dzisiejszy wieczór był kolejnym z rzędu, kiedy nad Polską dało się zaobserwować "kosmiczny pociąg". Zdjęcia i nagrania przelotu satelitów Starlink otrzymaliśmy na Kontakt24.

Przelot Starlinków. Wasze relacje

Przelot Starlinków. Wasze relacje

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl, Z głową w gwiazdach

Od poranka do zmroku strażacy i policjanci prowadzili działania na jeziorze Modła w pobliżu Ustki (Pomorskie). Wiadomo, że szukali zaginionej osoby.

Duża akcja policjantów i strażaków nad jeziorem Modła

Duża akcja policjantów i strażaków nad jeziorem Modła

Źródło:
Kontakt24

Reporterce24 udało się sfotografować zjawisko optyczne - Słońce poboczne. Materiałami podzieliła się z nami, wysyłając je na Kontakt24.

Niezwykłe zjawisko w obiektywie Reporterki24

Niezwykłe zjawisko w obiektywie Reporterki24

Źródło:
tvnmeteo.pl