"Cała okolica jest sparaliżowana, a dochodzi tu przecież dziesiąta wieczorem" - napisał na Kontakt 24 p. Aleksander, autor zdjęć z Mount Vernon w USA, gdzie zawaliła się część mostu autostradowego na rzece Skagit. "Latają śmigłowce, jest mnóstwo policji i wojska" - dodał Polak.
"Ludzie z okolicy są w głębokim szoku, ponieważ dużo osób na własne oczy widziało tę katastrofę, która z ich punktu widzenia była czymś niewyobrażalnym" - mówił na antenie TVN24 Polak.
Do zawalenia się mostu doszło około 7 wieczorem czasu lokalnego w okolicy miasta Mount Vernon, w połowie drogi między Seattle i Vancouver w kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska.
Dziennik "Seattle Times" poinformował, że trzy osoby uratowano z wody, ale danych tych nie potwierdziły do tej pory służby.
Bez ofiar
Agencja Associated Press podała, że w katastrofie nikt nie zginął.
Xavier Grospe mieszkający w pobliżu opowiadał, że widział trzy częściowo zatopione samochody, a ich kierowcy siedzieli albo na dachach, albo innych wystających częściach aut. "Nie wygląda, by ktoś znajdował się w niebezpieczeństwie" - ocenił
Autor: //tka