"Jesteśmy odcięci od świata" - napisali na Kontakt 24 Polacy, którzy aktualnie przebywają w Maroku. Wskutek ulewnych deszczy, które nawiedziły w ostatnich dniach południowe regiony kraju, zginęły co najmniej 32 osoby. Marokańczycy są zaskoczeni. - Nie było żadnych zapowiedzi, że taki kataklizm może nadejść - powiedział ambasador RP. Nasi rodacy podzielili się z nami zdjęciami i filmami z pogrążonego w powodzi kraju.
Dziewięcioosobowa grupa Polaków wraz z dwójką dzieci przebywa właśnie w Sidi Ifni na południu kraju. Nie spodziewali się, że ich paralotniowa wyprawa będzie przebiegać w tak tragicznych okolicznościach.
"Tydzień temu przez kraj przeszły nawałnice deszczowe i trwają do dzisiaj. Rzeki wylały i zabrały ze sobą kilka wiosek. Są ofiary w ludziach. Jesteśmy odcięci od reszty świata, wszystkie mosty w mieście są zerwane. Dodatkowo od kilku dni nie ma wody. Jedyny kontakt ze światem mamy przez internet" - napisali.
Ambasador: jesteśmy w kontakcie z Polakami
O sytuacji w Maroku rozmawialiśmy z Witoldem Spirydowiczem, Ambasadorem RP w tym kraju. - Jesteśmy w stałym kontakcie z Polakami, którzy przebywają na południu kraju. Jednego z mężczyzn przetransportowaliśmy helikopterem do Agadiru, gdzie czeka już na samolot do domu - powiedział dyplomata. Z kolei w kraju jest już kobieta, którą ewakuowano z Zagory. - Dzięki naszej interwencji żandarmeria królewska marokańska podstawiła helikopter i pani została przewieziona do Marrakeszu i stamtąd odleciała do Polski. Jest cała i zdrowa. Pomoc oferowaliśmy także jednej kobiecie, jednak ta postanowiła zostać na miejscu - dodał.
- Grupa paralotniarzy ma zaplanowany lot dopiero na 6 grudnia. Mamy nadzieję, że do tego czasu sytuacja się poprawi. Jeśli nie, udzielimy im niezbędnej pomocy w dotarciu na lotnisko - powiedział Spirydowicz.
Niespodziewany kataklizm
Ambasador Polski przyznał, że Marokańczycy byli zaskoczeni takim obrotem spraw. - Od wielu lat nie było tego rodzaju kataklizmu. Nie było żadnych zapowiedzi, że taki kataklizm może nadejść - mówił. Spirydowicz działania miejscowych służb ocenił jako "w miarę sprawne".
Obecnie sytuacja w Maroku się stabilizuje, a opady ustają. - Wydaje nam się, że w najbliższych dniach dojdzie do normalizacji w tym rejonie - zaznaczył ambasador.
Powódź zabiła 32 osoby
Według komunikatu podanego w poniedziałek po południu przez ministerstwo spraw wewnętrznych w powodziach, które dotknęły znaczną część południa Maroka, u stóp masywu Atlasu, utonęły 32 osoby, a sześć uważa się za zaginione. Powodzie wywołane ulewnymi deszczami, które rozpoczęły się w Maroku w sobotę, pogorszyły sytuację hydrologiczną w niedzielę i poniedziałek. Burze sprawiły, że płynące przez kraj lokalne rzeki wystąpiły z brzegów. Jak podaje PAP, najbardziej dotknięty jest rejon Guelmim, u wrót Sahary, gdzie zginęły co najmniej 23 osoby. Ucierpiały też okolice Agadiru, Marrakeszu i Warzazat. Ponad 200 osób, z których połowa to Francuzi, z najbardziej zagrożonych miejscowości ewakuowano śmigłowcami. Wiele domów znalazło się pod wodą, zniszczone są mosty i drogi. Gwałtowne, ulewne burze i powodzie nie należą w Maroku do rzadkości, lecz obecnie ich intensywność określono jako wyjątkową.
Autor: mg/aw