Tysiące ludzi protestowało na ulicach Nowego Jorku przeciwko decyzji sądu ws. zastrzelenia czarnoskórego nastolatka w Ferguson. "Ruch w centrum miasta został zablokowany. Młodzi ludzie wznosili gromkie okrzyki: Hands up, don't shoot". Na miejscu był Reporter 24 Piotr Sobilo.
Demonstrujący zebrali się na Union Square skandując m.in. "Nie ma sprawiedliwości, nie ma pokoju" czy "Sprawiedliwość dla Mike'a Browna". Jedna z grup przemaszerowała na Times Square.
"Ulice zostały zablokowane, stanął ruch uliczny w centrum Nowego Jorku. Lwią cześć stanowili młodzi ludzie, wznosząc gromkie okrzyki : 'Hands up, don't shoot!'(Ręce w górze, nie strzelać - red.) " - relacjonuje Reporter 24 Piotr Sobilo, który był w miejscy wydarzeń.
Jak dodał, zgromadzenie zabezpieczały również mobilne oddziały policji na skuterach, które blokowały skrzyżowania. "Problem polegał na tym, że policja nie znała trasy. Podczas, gdy policjanci na skuterach blokowali następny kwartał w linii prostej, czoło oburzonych nagle skręcało. Piesi funkcjonariusze nadal asystowali grupie, lecz zmotoryzowana obstawa musiała robić rundkę wokół kwartału" - tłumaczy Piotr Sobilo.
Demonstracje solidarności z zabitym Brownem, traktowanym jako symbol niesprawiedliwości i dyskryminacji na tle rasowym, odbyły się też w innych miastach - m.in. St. Louis, Seattle, Chicago, Los Angeles, Oakland, Filadelfii i Waszyngtonie.
Podpalone samochody, zniszczone sklepy
Społeczne niepokoje wybuchły w USA w poniedziałek wieczorem, gdy ława przysięgłych hrabstwa St. Louis w stanie Missouri uznała, że nie ma podstaw do oskarżenia funkcjonariusza Darrena Wilsona, który w sierpniu zastrzelił w Ferguson 18-letniego Michaela Browna.
Policja z Ferguson twierdzi, że nastolatek zachowywał się agresywnie, natomiast świadkowie utrzymują, że Wilson strzelał do nieuzbrojonego Browna, choć ten stał z rękami podniesionymi do góry.
Po ogłoszeniu decyzji rozgniewany tłum protestujących obrzucił radiowozy butelkami i cegłami, wiele budynków podpalono, splądrowano kilkanaście sklepów. W Ferguson, gdzie doszło do zamieszek w nocy z poniedziałku na wtorek aresztowano 61 osób pod zarzutem udziału w nielegalnym zgromadzeniu, podpalenia oraz włamania.
Obama: gniew nie usprawiedliwia przemocy
Demonstrantów skrytykował we wtorek prezydent USA Barack Obama. Przemawiając w Chicago w polonijnym Copernicus Center Obama przypomniał, że akty wandalizmu są sprzeczne z prawem i osoby, które się ich dopuściły będą podlegać karze.
- Do tych, którzy myślą, że to co się wydarzyło w Ferguson usprawiedliwia przemoc - nie popieram takiej postawy. Sprzeciwiam się niszczeniu własnych wspólnot - powiedział prezydent USA.
Obama wyraził jednocześnie zrozumienie, że wiele osób może nie zgadzać się z decyzją ławy przysięgłych hrabstwa St. Louis.
- Frustracja, którą widzieliśmy nie dotyczy tylko tej konkretnej sprawy. Jej korzenie sięgają głęboko wielu kolorowych wspólnot, które mają poczucie, że prawo nie zawsze jest egzekwowane jednolicie i sprawiedliwie - ocenił Obama.
- Są pożyteczniejsze metody wyrażania tych frustracji i są także destrukcyjne sposoby okazywania niezadowolenia. Podpalanie budynków, samochodów, niszczenie mienia, narażanie zdrowia innych. To są destrukcyjne metody i nie ma dla nich wytłumaczenia. To są przestępstwa i ci którzy się ich dopuścili powinni być pociągnięci do odpowiedzialności - podsumował przywódca Stanów Zjednoczonych.
Autor: js/ja / Źródło: Kontakt 24, PAP, AP