Trzy wycieńczone łosie zostały uratowane w sobotę przez leśniczych. Zwierzęta ściągnięto z kry lodowej z rozlewiska Bugu pod Terespolem i do tej pory przebywały pod opieką miejscowego koła łowieckiego i strażaków. Po pięciu dniach dyżuru przy łosiach, zaoferowano im pomoc w postaci leczenia w Pogotowiu Leśnym w Mikołowie.
O ciężkiej sytuacji stworzeń został poinformowany Kontakt 24, a sprawą zajęli się reporterzy programu "Prosto z Polski".
Historia łosi zaczęła się na Podlasiu, a skończyła aż na Śląsku. "W sobotę na zamarzniętym rozlewisku Bugu znaleźliśmy trzy łosie. Po akcji przewieźliśmy je na miejsce, w którym były pod stałą opieką członków koła łowieckiego 'Dąbrowa'" - relacjonował Bogusław Żądło, prezes koła łowieckiego.
Najmłodszy z łosi o własnych siłach oddalił się do lasu, przy pozostałych dwóch zwierzętach przez całą dobę dyżurowali leśnicy i strażacy. Po kilku dniach znalazł się ratunek dla stworzeń. Przewieziono je do Mikołowa, gdzie mają być leczone i rehabilitowane w miejscowym Pogotowiu Leśnym.
W schronisku przeprowadzono specjalistyczne badania. W związku z ich wynikiem trzeba było uśpić jedno ze zwierząt. W stosunku do kolejnego rokowania są ostrożne, ale jednocześnie dobre - niewykluczone, że samica w najbliższym czasie stanie na nogi.
"To, że żyją do dzisiaj, jest zasługą ludzi. Przede wszystkim miejscowego pana nadleśniczego, który zorganizował tamtą akcję strażaków i wszystkich ludzi, którzy byli w to zaangażowani" - podsumował Jacek Wąsiński, kierownik Pogotowia Leśnego w Mikołowie.
Autor: aj//ŁUD