Poniedziałkowa akcja w Bieszczadach wywołała lawinę komentarzy naszych internautów. Wiele osób krytykuje organizatorów za nieodpowiedzialność i narażenie życia uczestników wyprawy. "Zanim popędzi się ludzi w ekstremalne warunki, wiele czasu szkoli się stopniowo zwiększając stopień ryzyka i obciążenia" - zauważa jeden z nich. Są też tacy, którzy stają w obronie organizatorów, twierdząc, że grupa było dobrze przygotowana, w odpowiednim momencie wezwała GOPR, a zmiany pogody w górach nie da się przewidzieć.
W poniedziałek grupa nastolatków ze szkoły przetrwania z Wrocławia utknęła w rejonie Bukowego Berda w Bieszczadach, gdzie panowały bardzo złe warunki pogodowe. Na pomoc wezwali ratowników GOPR, którzy po kilku godzinach dotarli do uwięzionych osób. Udało się ich bezpiecznie sprowadzić z gór. Uczestnicy wyprawy mieli 16-19 lat. Ich 22-letni opiekun (którego nie było na szczycie z uczestnikami) został zatrzymany, a policja ustala, czy organizator wyprawy i opiekun grupy nie narazili jej uczestników na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Szkoła Przetrwania i Przygody SAS, organizator wyprawy, utrzymuje, że wyprawa była dobrze przykodowana, a kadra postąpiła profesjonalnie.
"To mogło się skończyć tragicznie"
Internauci zwracają uwagę na nieodpowiedzialność organizatorów wyprawy i młody wiek jej uczestników.
„Kolejny raz kolejna pseudozorganizowana grupa wybiera się na ‘wycieczkę zimową’ nie będąc świadoma, jak tragicznie mogłoby się to dla nich skończyć” – oburza się internautka @Alpinistka, która napisała na Kontakt 24.
„Czy mało nam przypadków w ciągu ostatnich lat, gdzie ludzie, którzy się do tego nie nadają organizują takie rzeczy? Babia Góra, Bieszczady, Beskid Żywiecki... ile razy te piękne góry będą musiały stać się areną dla takich wydarzeń, aby ktoś zmądrzał i nie narażał innych? – zastanawia się ta sama internautka.
Jej zdanie podziela także @Kd67: "Jestem byłym żołnierzem jednostek specjalnych, również zagranicznych i wiem, że zanim popędzi się ludzi w ekstremalne warunki, wiele czasu szkoli się stopniowo zwiększając stopień ryzyka i obciążenia. A teraz moda na ekstremę napędza klientów rozmaitym szkołom i kursantom - a może też przynieść ofiary" - zauważa.
"Organizator bez doświadczenia"
@Góral, który napisał na Kontakt 24 zwraca uwagę na młody wiek organizatora wyprawy: „22-latek i wieloletnie doświadczenie? Gdzie? W spacerach do knajpy w Cisnej? I jeszcze zostawił młodzież samą! Taki z niego ‘bohater’! Gratuluję pracodawcy!" – bulwersuje się internauta.
„Weź pod uwagę, że wielu ludzi rozpoczyna przygodę z górami we wczesnym wieku (ja np. w wieku 3-4 lat, jestem właśnie z Bieszczad) i mając 22 lata, można mieć naprawdę wystarczające doświadczenie (w połączeniu z teoretycznym przygotowaniem, które mieli bohaterowie dyskusji), aby prowadzić tego typu wyprawy. Dodam jeszcze, że bywają GOPR-owcy w takim wieku. Nie wydaje to się dziwne, tym bardziej, że w tym wieku ma się naprawdę większą wydolność niż 40+” - odpiera jego zarzuty @hertbert.
Nieprzewidywalna pogoda
Wyprawy broni także @Wolf: „Grupa była przeszkolona, miała odpowiednie ubrania, GPS, więc do nich nie można mieć zastrzeżeń” – napisał. „Jak są takie warunki i nie ma brawury to OD CZEGO JEST W OGÓLE GOPR? Narzekajcie sobie jak ktoś wlezie na Babią Górę i nie może zejść, bo się nie ubrał, a nie w tym przypadku. Co za różnica, czy mieli 17 czy 50 lat” – dodaje ten sam internauta.
W obronie wyprawy i organizatorów staje także internauta o nicku @tyryfyry: „Nie mieli zakazu. Pamiętajcie, że wyszli w przeddzień. Dopiero w nocy zmieniła się diametralnie pogoda. W górach nawet z pięknego słonecznego dnia może zrobić się zamieć. Gdyby byli nieodpowiedzialni, to by tam utknęli na zawsze, ale przecież zawołali o pomoc. Wyobraźcie sobie skoro grupa 16-19 lat ma numery miejscowego GOPRu i potrafi dokładnie określić swoje miejsce pobytu to musieli być przygotowani”.
@Markbur zauważa, że wyprawa młodzieży, choć niebezpieczna, to jest dobrą szkołą życia.
„Moi obydwaj synowie przeszli przez tę szkołę i jest to jedna z lepszych rzeczy, jaka może przydarzyć się nastolatkom w wieku gimnazjalno-licealnym. Obserwowałem ich większość wyjazdów (np. zima brałem narty i z dystansu przyglądałem się działalności grupy) i pewnie jestem jednym z lepiej zorientowanych rodziców w temacie szkolenia jakie przechodzili” - napisał internauta.
"Niech rodzice zapłacą za akcję GOPR"
Niektórych internautów oburza postawa rodziców nastolatków, którzy brali udział w wycieczce i którzy nie mają nic do zarzucenia organizatorom.
„Jeśli rodzice uważają, że nic się nie stało, to niech zapłacą za tą akcję ratunkową, która podobno kosztowała 20 tys. złotych. Jako podatnik nie życzę sobie płacić za głupotę innych ludzi”- krytykuje @Aneta.
Podobnego zdania jest także @sat. „Ja bym im kazał zapłacić za całą akcję. Powinien być nakaz wykupywania ubezpieczeń, jak się wychodzi w góry, tak jak jest w Czechach i na Słowacji”- skomentował.
@Wifi podsumowuje: "Fajnie, że dzieciaki się ruszają, mają pasje. Ale jest różnica pomiędzy lekkomyślnością, nieodpowiedzialnością i głupotą, a ciekawym, aktywnym spędzaniem czasu i realizowaniem pasji. Mieli zakaz od GOPR-u wchodzenia w wysokie partie gór, odpowiedzialny instruktor chyba wie, że komunikaty lawinowe i to, co mówi GOPR, powinno być obowiązujące. A jeśli się to lekceważy, to trzeba sobie radzić samemu. Przesłanie jakie płynie teraz z postępowania ratowników nie brzmi wcale 'nie chodźcie po górach tylko oglądajcie YT', tylko jest takie jak zawsze: góry TYLKO dla rozważnych. A na pewno organizator wyprawy rozwagą się nie wykazał".
Autor: db//bgr