„To jest skandal, żeby kościół na siłę trzymał mnie jako swojego członka nie tylko w celach statystycznych, ale i finansowych” – napisała w mailu @Minnie. „Nie rozumiem problemu: nie chodzę do kościoła, nie chrzczę dzieci i nie potrzebuję papierka, by stwierdzić mój brak wiary” – ripostował @Piotr. Gorąca dyskusja, która od rana toczy się w Kontakcie 24, to efekt wczorajszej wypowiedzi Janusza Palikota o jego oficjalnym wystąpieniu z kościoła.
Janusz Palikot był gościem Moniki Olejnik w poniedziałkowym wydaniu "Kropki nad i". W programie tłumaczył, dlaczego postanowił wystąpić z kościoła.
"Kościół od 2010 roku przeszedł ogromną zmianę. Pochowanie Lecha Kaczyńskiego na Wawelu to jeden z największych skandali ostatnich lat. To jest jeden z powodów, dla których oddaliłem się od Kościoła. Po drugie – gigantyczne skandale korupcyjne z Komisją majątkową, gdzie ogromny majątek został przekazany Kościołowi i natychmiast był sprzedawany dalej. Kościół nie podjął żadnej próby oczyszczenia. Skandaliczna pazerność Kościoła przy likwidacji Funduszu Kościelnego. Wreszcie upadek moralny polegający na tym, że pedofile, ludzie mobbingujący seksualnie młodszych księży, jak biskup Paetz, nadal funkcjonują w tym Kościele" - mówił Palikot.
"Trzymają mnie na siłę"
Słowa Janusza Palikota wywołały lawinę komentarzy wśród naszych internautów. Wśród nich są także opinie osób, które same próbowały dokonać aktu apostazji, nie zawsze skutecznie.
"Pochodzę z małej miejscowości, próbowałam parę lat wystąpić z kościoła, w końcu odpuściłam, ale myślę, że czas najwyższy dopiąć swego... To jest skandal, żeby kościół na siłę trzymał mnie jako swojego członka, nie tylko w celach statystycznych, ale i finansowych. Wiadomo, im więcej wiernych tym większa kasa, a co za tym idzie nowa fura, nowa gosposia etc." - napisała @Minnie.
„Z odchodzeniem z Kościoła Katolickiego są problemy. Kilka lat temu mój znajomy trzykrotnie musiał składać akt apostazji, gdyż za każdym razem jego prośba była odrzucana, co było tłumaczone 'nie dość dojrzałą argumentacją'. Z własnego doświadczenia natomiast mogę powiedzieć, że problemy są też ze zmianą wyznania, co przecież nie jest odejściem od Kościoła rozumianego jako wspólnota wiernych” - dodaje @azadi. "Dogłębna analiza przypadku" Internautów, którzy próbowali podobnie jak Janusz Palikot dokonać apostazji irytuje przede wszystkim "zawiła procedura" i długi czas "załatwiania formalności". „Od 20 lat nie chodzę do kościoła. Chciałbym z niego wystąpić ale procedura w polskim Kościele jest tak zawiła i uciążliwa, ze szkoda słów. We Włoszech można z Kościoła wystąpić listem poleconym a u nas jak zawsze kłody pod nogi” - ocenia @Sebastian. „W niektórych parafiach dokonanie aktu apostazji poprzedzone jest 'dogłębną' analizą przypadku. Ksiądz przeprowadza szereg rozmów, których celem jest uświadamianie, że odchodzący nie może liczyć na życie wieczne i sakramenty. Skoro w to nie wierzę, to straszenie nie robi na mnie wrażenia. A na decyzję czasem czeka się nawet dwa lata" - dodaje @Karol.
"Upokarzająca procedura"
"Nie mam czasu ani ochoty zgłaszać się na plebanię ze świadkami a następnie czekać na potwierdzenie wykreślenia mnie z tej organizacji, zwłaszcza, że ksiądz przytacza zdanie biskupów, że chrzest jest niezmywalny” – buntuje się @Ani. "Akt apostazji złożyłem 6 lat temu, jakiegoś wielkiego problemu z wypisem z kościoła nie miałem. Bez świadków i innych udziwnień, wszystko udało się załatwić w jeden dzień i odpowiedni wpis znalazł się w księdze chrztu" - ripostuje @Piotr.
"Ja trafiłam na koszmarnego księdza, który rozmawiał ze mną jak ze śmieciem. Sądzę, że gdyby nie świadek rozmowy mogło być gorzej. Jestem w trakcie procesu wychodzenia. Dodam tylko, że tę procedurę odbieram jako upokarzającą, a wyjście z kościoła katolickiego nie ma nic wspólnego z oddaleniem się od Boga. Polecam poczytanie Nowego Testamentu. Wspieram Palikota w jego wysiłkach odczarowanie lęku przed kościołem katolickim" - deklaruje @dorota. W czym problem?
„Nie rozumiem tego problemu. To proste: nie chodzę do kościoła, nie uczestniczę (i nie będę do końca, a nawet i później, czynnie lub biernie) w jego obrzędach i - konsekwentnie - nie chrzczę dzieci, nie posyłam na religię, ani do komunii (więc nie narzekam na koszty). Kościół mnie po prostu nie interesuje. Jestem konsekwentny. Nie potrzebuję papierka z urzędu, by stwierdzić moją wiarę czy 'nie-wiarę'. I nikt mnie do tego nie zmusza” - pisze @Piotr. Podobnie uważa @ryszard: „Wystąpiłem z kościoła po latach i poczułem ulgę. Zrobiłem to jednak w sercu, a nie na papierze” - informuje internauta. "Czy trzeba robić z tego szum? Przestajesz wierzyć to przestajesz się modlić. Żeby odejść z kościoła nie trzeba mieć dokumentu. To sprawa wewnętrzna" - stwierdza @Marta.
"Bóg i tak kocha Palikota"
"Papier" i szum, jaki zrobił Janusz Palikot, publicznie manifestując swoje odejście od Kościoła, wzbudza zastrzeżenia części internautów:
„Jestem katoliczką i nie mam zamiaru wychodzić z Kościoła. Nie wiem do czego zmierza pan Palikot, ale wydaje mi się, że robi to wszystko po to, by znowu o nim było głośno. Wychodzenie z Kościoła jest indywidualna sprawa każdego człowieka i chyba nie trzeba tego ogłaszać na lewo i prawo” - pisze @ewelina. "To, że Palikot nie wierzy, to jego prywatna sprawa. Ale warto by wiedział, w co my wierzymy. Mianowicie Bóg jest Miłością, kocha wszystkich (grzeszników i niewierzących również). I wyjście z Kościoła nie powinno mieć miejsca bo i tak Bóg kocha Palikota (i o tym mówi papież Benedykt XVI). Ale trzeba wiedzieć w Kogo się wierzy” – dodaje @zeluch. „To czy wierzę czy nie wierze i w co wierzę, to moja indywidualna sprawa, przede wszystkim sumienia” – uważa @Joanna. „Polacy to środowisko bardzo specyficzne. To bardzo wrażliwy temat. Zostawmy to każdemu do osobistej oceny. Są tematy, które powinny być zachowane w dyskrecji” – apeluje @słuchacz.
Autor: kde//ja