Zaśnieżone szczyty i drogi, majestatyczne widoki i niezwykłe barwy nieba udało się uwiecznić Reporterowi 24, który wybrał się na pierwszy w tym sezonie zimowy plener. Swoje fotografie przesłał na Kontakt 24.
Pan Rafał odwiedził Śnieżkę w pierwszy wtorek grudnia.
- Wybrałem się na mój pierwszy w tym sezonie zimowy plener fotograficzny w okolice Śnieżki. Na szlak ruszyłem z Karpacza spod Świątyni Wang, przez Polanę Kocioł Małego Stawu, żeby po około dwóch godzinach dotrzeć w okolice Śnieżki - tłumaczył.
"Okolica zaczęła tonąć we mgle"
Według prognoz, pogoda miała sprzyjać. - Prognozy pogody były optymistyczne po kilku dniach pochmurnych miało pojawić się okno pogodowe, co wróżyło bardzo udany zimowy plener. Ruszając na trasę pogoda rzeczywiście się poprawia, Śnieżka bardzo dobrze widoczna z oddali. Niestety po dotarciu na Równię pod Śnieżką okazało się, że chmury się obniżyły, a cała okolica zaczęła tonąć we mgle - relacjonował.
To zmusiło Reportera 24 do zmiany planów. - Zrezygnowałem ze zdjęć na szczycie i postanowiłem wykonać serię bardziej mrocznych i surowych zdjęć okolicy. Z minuty na minutę było już tylko gorzej, po około godzinie zrezygnowany poszedłem przenocować schronisku - wyjaśnił.
- Dopiero później, w okolicy 5 rano zaczęło się przejaśniać, więc o świcie postanowiłem ruszyć na szczyt Śnieżki. Chmury odeszły, ale pojawił się bardzo silny i zimny wiatr, który nie jest sprzymierzeńcem takich zdjęć - wytłumaczył.
Jak się jednak przekonał, widok, który zastał, wart był takich ujęć. - Po około 30 minutach dotarłem na szczyt, gdzie okazało się, że jest pięknie. Bardzo zimno, ale pięknie. Odczuwalna temperatura była w okolicach minus dwadzieścia, dwadzieścia pięć stopni - opisywał.
Autor: est/mj / Źródło: Kontakt 24