Setki ciężarówek, zablokowane pasy, klaksony i transparenty – m.in. "Moskwa nas niszczy, Berlin rujnuje, polski rząd na to nie reaguje". Tak wyglądał poniedziałkowy protest przewoźników przeciwko niemieckim przepisom o płacy minimalnej, które – zdaniem transportowców - łamią zasadę unijnego wolnego rynku. Sprawie przygląda się Komisja Europejska, polski rząd czeka na odpowiedź, a tymczasem przewoźnicy mówią "dość". Zdjęcia i filmy z całego kraju otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Przyczyna problemu powstała w Niemczech. Od 1 stycznia 2015 r. obowiązuje tam nowa ustawa o płacy minimalnej, która ustanowiła stawkę minimalną na poziomie 8,5 euro. Obowiązuje ona zarówno Niemców jak i obywateli innych państw pracujących na terenie Niemiec, w tym Polaków. W praktyce oznacza to, że każda firma transportowa, której samochód przejeżdżałby tranzytem przez terytorium Niemiec, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki.
Branża transportowa w kropce
Na konsekwencje tych zmian zwracają uwagę przedstawiciele branży transportowej. - Chcemy zwrócić uwagę naszego rządu na problemy polskiego transportu. Rząd wprawdzie interweniował w naszej sprawie, ale bezskutecznie, a sytuacja się pogarsza - mówiła Anna Wrona, rzeczniczka Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
- To, co teraz się dzieje, jeśli chodzi o płacę minimalną w Niemczech, którą muszą stosować polscy przewoźnicy, którzy wysyłają swoich kierowców na terytorium Niemiec, może za jakiś czas te przedsiębiorstwa doprowadzić do upadku. Niemcy nie ukrywają, że ich działania służą walce z - jak oni twierdzą - dumpingiem socjalnym. My uznajemy te działania za niedopuszczalny w Unii Europejskiej neoprotekcjonizm - argumentowała Anna Wrona.
I dodała: - Jedynym efektem starań polskiego rządu w sprawie naszych przewoźników było to, że niemiecki rząd zawiesił stosowanie niemieckich przepisów w odniesieniu do tranzytu do czasu decyzji Komisji Europejskiej. Jednak tranzyt to jedynie 20 procent ogółu przewozów między nami a Niemcami - dodała rzecznik.
Gdzie protesty?
W Rzeszowie o godz. 10, 12 pojazdów, 10 samochodów ciężarowych i dwa autobusy, na liczącym ok. dwa kilometry odcinku drogi przemieszczało się pomiędzy dwoma rondami na drodze krajowej nr 97. - Nie ma utrudnień w ruchu. Pojazdy zajmują prawy pas drogi. Poruszają się zgodnie z przepisami – mówił oficer prasowy rzeszowskiej policji Adam Szeląg.
To, co teraz się dzieje, jeśli chodzi o płacę minimalną w Niemczech, którą muszą stosować polscy przewoźnicy (...) może za jakiś czas doprowadzić przedsiębiorstwa do upadku. Niemcy nie ukrywają, że ich działania służą walce z - jak oni twierdzą - dumpingiem socjalnym. Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce
Transportowcy protestowali także pod Szczecinem na autostradzie A6 prowadzącej do Berlina. Tam między Radziszewem a Kołbaskowem - według różnych szacunków - poruszało się jednym pasem od 80 do 130 pojazdów ciężarowych. Według policji, protest nie spowodował dużych utrudnień w ruchu. W Lubuskiem przewoźnicy manifestowali w rejonie Olszyny na polsko-niemieckiej granicy. Około godziny 11 z jednej ze stacji paliw tiry ruszyły drogą krajową nr 18 w kierunku granicy, poruszając się w „marszowym tempie”. Po drodze na chwilę zablokowały przejazd. Anna Berestecka z Komendy Powiatowej Policji w Żarach przekazała, że w rejonie Olszyny ruch został spowolniony. - Podróżujący przejadą tym odcinkiem drogi nr 18, ale zajmie im to więcej czasu niż zwykle - powiedziała policjantka. W woj. lubuskim w rejonie dawnego przejścia granicznego w Gubinku także na drogę wyjechali przewoźnicy. Policja podała, że w akcji uczestniczyły trzy tiry z naczepami, dwa bez i bus, co z uwagi na małe natężenie ruchu nie powodowało większych utrudnień w ruchu. W Koroszczynie(woj. lubelskie) na granicy z Białorusią w proteście uczestniczyło około 200 tirów blokując wjazd na terminal odpraw dla samochodów ciężarowych. Tiry stały na dwóch pasach kolejkowych, na drodze prowadzącej do terminala. Odprawa tirów w Koroszczynie na skutek protestu nie odbywa się. „Tiry nie dojeżdżają do terminala, stoją w tej kolejce” – powiedział Marcin Czajka z Izby Celnej w Białej Podlaskiej Służby graniczne wstrzymały także odprawę tirów wjeżdżających do Polski, ponieważ jak tłumaczy Czajka, po przekroczeniu granicy, po stronie polskiej nie miałyby one gdzie wjechać.
Ministerstwo infrastruktury i rozwoju w poniedziałkowym komunikacie zapewniło, że od momentu wprowadzenia przez Niemcy przepisów wykonawczych do ustawy o płacy minimalnej (MiLoG) jest w stałym, bieżącym kontakcie z przedstawicielami branży przewoźników transportowych. Ostatnie spotkanie miało miejsce 20 marca br. - podano. Resort przypomniał, że Polska nie podziela opinii niemieckiej administracji, co do zakresu stosowania niemieckiej ustawy o płacy minimalnej. Przewoźnicy transportowi są nieproporcjonalnie bardziej obciążani nowymi wymogami administracyjnymi. Przepisy wprowadzone przez Niemcy mogą ograniczać wolną konkurencję, jak również podstawowe regulacje UE dotyczące swobody przepływu usług.
Co robi rząd?
MIR przypomniał, że w efekcie działań podejmowanych od grudnia 2014 r. przez polski rząd, zarówno w relacjach dwustronnych ze stroną niemiecką, jak i na forum Unii Europejskiej, Niemcy wstrzymały wykonywanie wspomnianych przepisów w odniesieniu do tranzytu, a Komisja Europejska wszczęła procedurę EU Pilot. Strona niemiecka przesłała stosowne wyjaśnienia, oczekujemy na stanowisko KE w tej sprawie. Obecnie Komisja Europejska bada materiały przekazane jej przez Niemcy. Berlin stoi na stanowisku, że przepisy są zgodne z prawem unijnym. Przeciwko przepisom o płacy minimalnej protestują też niemieccy przedsiębiorcy. Ich zdaniem szczególnie dokuczliwe są biurokratyczne obciążenia związane ze stosowaniem ustawy. Rzecznik KE ds. socjalnych i zatrudnienia Christian Wigand mówił w poniedziałek w Brukseli, że Komisja jest w trakcie wyjaśniania z władzami Niemiec, czy wprowadzone przez nich przepisy są zgodne z prawem UE. - Komisja otrzymała wyjaśnienia od Niemiec jakiś czas temu. Przyglądamy się temu - powiedział Wigand.
Autor: ds//tka / Źródło: PAP